wtorek, 22 października 2013

Nie piję od roku. Zdmuchnij świeczkę.


Było to rok temu. Wracałem właśnie z najby. Godzina ? Zwyczajowo, gdzieś między 5:00 a 13:00.
Dzień melanżu... już nieważne. Kto by liczył. Ale był to juz dobry okres. Piłem 2-3 razy w tygodniu czując że w miarę kontroluje częstotliwość, mniej nieco rządząc jeszcze intensywnością...  Kacowe spojrzenie rzucił nasz bohater na lustro... uuh,

Co sprowadziło mnie do takiego obrazu mojego życia ? Trudne dzieciństwo ? ktoś za mało mnie kochał ? A może wręcz przeciwnie, pasmo sukcesów i spełnianie marzeń.. Jestę gwiazdo ! 80 występów w rok. Rock&roll ! Byle tak dalej ...
Eh. Pierdolić... Znajdźmy prawdę. Później symbol paranoi bym mógł sygnować nim pierwsze 2 rozdziały biografii. Jak bardzo przerażonym dzieckiem do chuja można być ? co za bałagan! Wszyscy w okół wyglądali na tak, naturalnych. Naturalnie przebojowych, naturalnie pewnych siebie... skąd te dzieciaki wiedziały co chcą robić, skąd te miliardy pytań spierdoliło się właśnie na moja głowę? skąd mam znajdować odpowiedzi ? też pytanie ? kurwa. Czy oni w ogóle widzą świat tak jak ja ? Może to ja mam jakiś defekt ? przecież nie zapytam czy myślą dokąd zmierza świat ? Bez sensu. Wmawianie sobie śmeciowej wartości własnego życia też nie stanowiło z pewnością dobrego fundamentu dalszych losów.. (a może?)

Mówią mi czasem "ach gdybym mógł cofnąć czas"...
- Nic bym nie tknął! Ni chuj. Zrzuciłbym bym odrazu, umożlwiające to ustrojstwo, z najwyższego klifu w najgłębszą odchłań i jeszcze zszedł upewnić się, ze nie da się go posklejać. Jaka jest szansa, że ten przerażony gówniarz przejdzie przez to wszystko jeszcze raz nie podcinąjąc sobie żył w pół drogi, nie zapijając się na śmierć czy nie rezygnując ze wszystkiego w co wierzy na rzecz świętego spokoju na jakimś nic nie znaczącym krańcu niczego ?

Napiłem się wódy w 5 klasie. Oh, przyjaciela znalazłem w niej na zabój. Kim ja wczoraj byłem? nie myślalem ? nie bałem się!. Obiecałem sobie, że jeszcze tylko raz, żeby się nie bać. Żeby z nimi konie kraść i hulanki, swawole za szable chwyty jako druh i chwat. Żeby raz być normalnym. Tylko raz, tylko drugi. 6 klasa, 1, 2, 3, 1, 2, 3 - ding dong
- Witam oto, wraz z mym nowym światem, 2005 rok. Przyjaciele, muzyka, rap. Piękna dziewczyna u mego boku. Fajerwerki. Jestem tu gdzie chciałem ? Już ?
Czy może więc, to by nie pić czas ? Pierwsze 1, 2, 3 (gimnazjum) - próbowałem różnych rzeczy. Ale nie umiałem ich kontrolować tak dobrze jak wódy, byly przyjemne, to niebezpieczne. Wóda to zawsze żyganie wieczorem i ból głowy rano - jasno daje do zrozumienia, że to nic dobrego i wiesz że chcesz to rzucić. Drugie 1,2,3  - odpuściłem wszystkie "różne rzeczy". No - W liceum gdy Ty paliłeś pierwszego jointa, ja gasiłem ostatniego twierdząc że tego mi nie potrzeba - ja chciałem się nie bać, a nie bawić!
Pytanie jednak brzmiało .. czy w tym 2005 nie pić czas ? bo wszak szło wszystko chyba dobrze w końcu.
Styczeń, mróz i pieprzone 526 ? km od domu - Pojechałem na turniej patrzeć gdzie zaszedłem w tym swym rozwoju. 526 km (wspominałem odległość ?) ... niezła przejażdżka jak na to by spanikować i w ogóle nie wyjść na scenę... no więc.. nie czas!
Wierz mi, zazdroszcze po dziś dzień każdemu narcystycznemu gamoniowi co nie umiejąc rymować wchodzi na scenę ślepo przeświadczony o swojej zajebistości. Zazdroszczę do dziś, bo nigdy tak nie umiałem. Gdzie moja przyjaciółka ?  Trzymam to na wodzy wszak, jeszcze parę razy. Oswoję się i przestanę.

Półtora roku później nauczyłem się! nie tyle co nie pić, co znajdować punkt gdzieś między 0,3 a 0,5 ... litra, w którym już a zarazem jeszcze mogłem rapować. Ten rozdział nazwałbym "Między lękiem a zalaniem w trupa - Wódko Oj Czysto Ty moja!". Zabawne (mało), że więcej moich znajomych z uśmiechem chcą błysnąć teraz, że nałogowo piłem raczej rudą nie czystą (bystrzaki), niż dostrzega w tym smutek mojego problemu. Smutek. Może gdyby życie nie komplikowało się w tym wieku, gdybym mógł biegać sobie za mikrofonami, olewając wciąż lekcje w LO. Gdyby nie to że życie ma tyle zasranych aspektów a mnie przerażał każdy z nich. może byłoby łatwiej.

06, 07 <tu taką strzałkę wstaw - diagram taki, wykres wzrostu giełdowego>. Prace, biznesy, i kopanie tego mojego nieszczęsnego ego przez wszystko, za wszystko i ze wszystkich stron - 08 - Skracam mocno. Mało nie uciekłem. Generalnie, nic śmiesznego. Dzieciaki w 98 zdawały się wiedzieć czego chcą. A może po prostu o tym nie myślały ? 11 lat później i ja podiąłem decyzję że te moje 'teksty do bitu' to chyba już nieunikniony kierunek. <09> Tchórz co z pośród 50 opcji wybiera tę w której roi się od ocen, testów, wyzwań, wychodzenia przed tłumy. Wiesz już czemu nie cofnąłbym czasu ?
- Jeszcze tylko trochę i odstawiam, nie będę tego potrzebował. Czułem, że znam już każdą emocje pijanego samca alfa tak dobrze, że prawie mogę nim być. Gdy rano układałeś zdarzenia z zaćpano-zalanego melanżu ja starałem się pozbierać z tego pijaństwa skrawki emocji.. jak się czułem ? co dawało mi przekonanie że jestem dobry ? czy byłem ? może ja już to umiem.

Przez kolejne 1,5 roku trzeźwym okiem na świat spojrzałem ze 20 razy. Przypadkowe wtorki czy środy. Wybacz, że nie pamiętam, że się spotkaliśmy. Zbierałem emocje pytając regularnie siebie, gdzie jeszcze mogę to zabrać. W te półtora roku byłem na przeszło 100 scenach. Czy to już ? Wicemistrzostwo WOW zdobyłem trzeźwy. Podobnie jak 2 miejsce na WBW. Ty się zmagałeś z oceną jury, publiki i panczlajnami przeciwnika..  Ja tylko z tym czy moja psycha to wytrzyma (#Duchy). Bitwę o Chwilę wygrałem trzeźwy. W 2012 od początku roku postanowiłem pić mniej. I od pon do czw w zasadzie nie piłem. W piątki i soboty pytałem siebie czy dalej znajduje w tym coś dla siebie ? lekko pijany ? bardzo pijany ? czy jeszcze mi tego potrzeba ? czy tak chce się czuć ? a może trzeźwy - tak, chcę się czuć. Od czerwca postanowiłem wziąć sie za siebie, sport, porządki w życiu. Czułem się dobrze. Coraz lepiej..

21.10.2012  Wracałem właśnie z najby. Godzina ? Zwyczajowo, gdzieś między 5:00 a 13:00.
Dzień melanżu.. już nieważne. Kto by to liczył ? No i te kacowe spojrzenie rzucił nasz bohater na lustro... uuh, to chyba czas. Nie potrzebuję.. 22.10.2012 - 22.10.2013 ten rozdział nazwałbym.. "Nie potrzebuję!"

Nie zrozum mnie źle: To nie jest historia o alkoholu. Jest bardziej o tym jak barykadujemy się przed światem w swoich paranojach. To mój pokrętny sposób poradzenia sobie z samym sobą tak by nikomu nigdy nie musieć mówić na jak śmieciowym poczuciu własnej wartości to wszystko stoi. Mój wielki sekret, że całe to życie to sporo udawania ze strachu przed wszystkim - Nie wszystko jednak można udać. Im bliżej dnia dzisiejszego, tym więcej rzeczy wydarzało się na prawdę a ja tym spójniejszym sobą się stawałem. Czułem że jest coraz lepiej. Gdy śledzę to z dzisiejszej perspektywy to na prawdę niezwykła podróż (#Juliusz Verne). Ciekawe czy ktoś z Was znajdzie kiedyś skrawki tej historii w moich utworach z 'tamtych' okresów.

Dziś czuję, że w zasadzie wszystko przede mną. Jakbym po 15 latach stanął w końcu tam gdzie paru pewnych siebie skurwieli los ustawił jakoby na linii startu. Staram się odnaleźć wśród świata na nowo, mam swoich ludzi, kilka pomysłów w różnej fazie realizacji... Ani ze mnie mentor ani też zagubiony chłopak , którym jakiś losopisarz chyba postanowił mnie uczynić od dziecka. Stałem się silny i chcę z tym iść dalej.
Słowa które piszę i rapuję, traktuję z dużą powagą i odpowiedzialnością - moje życie to nie żart, zabawa i dystans. Nawet kiedy bawię się w nim doskonale. Nie chcę też budować Ci obrazu kogoś kim nie jestem. Na nic Ci fejm i chwała gdy uznanie dawane jest postaci którą tylko potrafiłeś odegrać. Nie potrzebuję już pokazać się lepszym niż jestem choćby o ksztę, przynajmniej aż do chwili gdy faktycznie nie uda mi się kimś takim stać.

Zawsze gdy piszę coś dla Ciebie, obnażam w jakiś sposób swoją słabość. Słabość którą mógłbym przemilczeć już na zawsze, bo zwykle by móc o niej napisać, muszę się wcześniej już z nią uporać. Może dlatego też dostałeś ode mnie dotąd kilka utworów zamiast kilku płyt. Praca nad sobą to czasochłonny proces. Czuję swoją twórczość jako lampkę, którą zapalam dla osób takich jak ja, raz przerażonych, innym razem zagubionych w ciemności czy pełnych złości. Ja czułem się samotnym śmieciem który wszędzie musiał coś udawać - Ty może dzięki  temu że dziś mam dość siły by to przyznać, poczujesz się chociaż ciut mniej samotny. (zmotywowany?)

Moja historia zaczyna się bardzo młodo, gdy w wieku 11 lat podjąłem mocno świadomą jak na ten wiek decyzję że bezpieczniej (bałem się wszystkiego) jest zostać łobuzem niż ukrywać się przed takimi na szkolnych korytarzach. W wieku 12 lat odkryłem alkohol który, równie świadomie wziąłem za "dobrą sztuczkę", by zostać kimś innym niż się czułem - Od początku traktowałem go 'okresowo', nie miałem tylko pojęcia, że ten okres rozciągnie się na 15 lat mojego życia. Równolegle w wieku 12 lat odkryłem pismo święte a i już przed nim miliony pytań o to dokąd zmierzamy i kim powinniśmy być. Nigdy nie zacząłem wierzyć w bóstwa, ale zacząłem zastanawiać się nad istotą wszechświata, rolą człowieka, tym co jest ważne i ile możemy osiagnąć - I nigdy już nie przestałem, mimo że tę część siebie tak głeboko ukrywałem przed wszystkimi.

Możesz to bagatelizować, dla mnie to ważne.
Rok bez alkoholu pozwolił mi poukładać ogrom chaosu, ktory nagromadziłem przez poprzednie 26 lat. I był to świetny rok. Najlepszy jaki miałem. Raz lepiej, raz gorzej, ale radzę sobie ze wszystkim, przeszłość już mnie nie gania (#duchy) Jestem o niebo lepszym człowiekiem niż w wieku 11 lat mogłem sobie wyobrazić że kiedykolwiek mógłbym być - Nie osiągnąłem jeszcze nic spektakularnego, a i ten wpis zdaje mi się jakiś niekompeltny. Ale dzielę się dziś z Tobą poczuciem małej dumy z tego kim udaje mi się być - to wiele wiecej niż samochody czy statuetki.

Od dziś zaczynam nowy rozdział, pt: "Co możemy z tym zrobić, dokąd możemy to zabrać?" Wiele jest jeszcze do zrobienia. Jeśli chcesz mnie wspierać na tej mojej drodzę, iść ze mną, samemu stawać się lepszym: Zajebiscie się z tego cieszę. Potrzebuje Was jak najwięcej. Bo dość mam już samotności. Zmieńmy coś. Mam 27 lat i kończę dziś rok ... zdmuchnij świeczkę... ja zaraz odpalam Piccollo z kimś bardzo dla mnie ważnym.
Chce się iść.



Dzięki
5! T.

poniedziałek, 7 października 2013

2 słowa



Daj mi skrawek papieru a stworzę Ci świat. W ilu słowach ? W dwóch ?
Pieprzony świat! Piękny świat... wielki, małostkowy, brudny, niepojęty czy pełen idei.. świat.
Jak zechcę, takim go stworzę.
Teraz. Słyszysz trzask gałęzi gdzieś za sobą...  Idziesz przez gęsty las, otacza Cię mgła, a poranione już dłonie co raz zatrzymują się na zimnej korze jakiegoś drzewa. Czujesz zmęczenie, jakby na nocnej wędrówce zastawał Cię właśnie świt.. wciąż za Toba ten dźwięk ; trzask. Jakby ktoś Cię gonił, zdecydowane kroki. Myśliwy ? Bicie Twojego serca przyspiesza. Czy dziś Ty jesteś zwierzyną ? czy to możliwe, że ta pogoń trwa już całą noc ? wiesz, że gdzieś za chwilę musi być kres.. bezpieczne schronienie lub ostateczny huk strzału, przystajesz... czy... to ... już? blau! huk strzału! ...

Biegniesz! Wewnętrzny tor - 3 - Twój szczęśliwy numer. Dwa tory od Ciebie, po prawej, Twój największy rywal! Wiesz, że tam jest. Ten wyścig od zawsze rozgrywa się tylko pomiędzy Waszą dwójką. Czujesz jak otacza Cię ryk trybun, wypełnia pragnienie zwycięstwa. Wielki stadion ogląda olimpijczyków od sześciu pokoleń. Dziś patrzą na Ciebie. biegniesz! Jeszcze 70 metrów, tyle dzieli Cię od spełnionych marzeń. Patrzysz tylko na metę. Nie odrywaj wzroku od białej linii! nigdy nie odrywaj wzroku. Nie szukaj chwały przed przekroczeniem mety. Nie oglądaj się na rywali! Nie możesz stracić tego ułamka sekundy, na którym ważyć się może wygrana. 9 metrów. 5, 3, 2 ...

Jesteś. Wpadasz przez drzwi. Spóźniony jak zwykle. Wychowawczyni patrzy surowym wzrokiem. Koledzy z klasy chichoczą. Na tablicy widnieje już lekcja i temat. Wzrok wbijasz w podłogę nie chcąc napotkać nim przypadkiem niczyich oczu. Jak wytłumaczyć im, że w Twoim domu nie ma już mamy, by zbudziła Cię na czas. Nie ma. Nie wita Cię już z rana jej uśmiech i ciepły głos. Nikt nie szepcze, jakież to przysmaki czekają na Ciebie w kuchni, śniadanie. Teraz, dom jest zimny. Rano budzi Cię budzik lub smutna twarz pogrążonego w depresji ojca. Zimna jajecznia, odór alkoholu unoszący się w każdym pokoju..  Nieuprasowany Tshirt, czujesz jak wzbierają w Tobie bezsilność, pytasz siebie tylko... gdzie ... jest ... las ?

Pisząc mogę zabrać Cię wszędzie. Do rajskich ogrodów i na samo dno piekła. Wszczepić Twój umysł w ciało bohatera wracającego z frontu lub przestraszonej dziewczynki na skraju ulic, która nie może znaleźć drogi do domu. Za kilka słów możesz stać na murach Troji patrząc na walkę tytanów lub poznawać kurtyzanę w tajlandzkim burdelu. Jak zechcę.

Myślałem kiedyś, że kowal czy stolarz to trudne zawody... albo księgowy.  Ileż ja bym dał czasem, by być świetnym księgowym. Widzisz, mogę zabrać Cię wszędzie - a wiem, że uwiebliasz skakać przez różne światy, opowiadać później gdzie to nie byłeś, wymieniać wspomnienia przygód ze znajomymi. Nie udawaj, że próżność Cię nie dotyczy. Lubisz postacie, których nigdy byś nie poznał w normalnym świecie. To, że czasem czytam Ci w myślach.. i tę cichą wątpliwość.. 'czy gdybym naprawdę jej to powiedział, pozwoliła by mi ... ' Tak.

Mogę zabrać Cię wszędzie. I słyszę jak wszyscy w okół mówią jak zamienić to na stabilny dochód. Biura podróży są w modzie, czyż nie ? a ja za 20 zł od egzemplarza zafundować Ci mogę przecież wprost niezwykły przelot.
Gapię się więc w ścianę to raz, a raz na ekran laptopa i myślę ... gdzie warto Cię wziąć?
Trzeba było kurwa rzeźbić, nie pisać - zdobiłbym dziś hole w willach i urzędach zamiast brania odpowiedzialności za słowa. Ty, nigdy ich nie lekceważ. Moja odpowiedzialność - pomiędzy dwa lepsze żarty i jakąś ciekawą obserwację wetknąć myśl, która choćby na chwilę pomoże Ci stać się lepszym.

Zawód pisarz, latarnik. Powiedz mi gdzie warto ich zabrać ?. w dwóch słowach - Mój świat.

|5! T.

sobota, 5 października 2013

+21 (dorosłość) - tekst

chyba czas nieco odkurzyć blog. Na początek :

Theodor : +21 (Dorosłość) / Feat Kuba Knap



Zw#1
Ja nie wiem dokąd biegnie rap
i za czym gonisz Ty, jako fan
ale chyba wreszcie znam siebie
10 lat okreslam miejsce na scenie
żebyś wiedział jaką moc ma to co spijasz # Mendelejew
Gubiłem świat, szedłem w teren by chlac, chętne brać na hotele,
uciułałem ten swój fejm tysiącem sajferów pod sklepem
Wódka, plener, lokalny as reprezentuje scene
wokół tłum, ja w amoku a z domu znów wyruszałem sam jeden.
Dziś dorośleje, zaczynam nowy wiek
i wspominam tylko te 'niezwykłe podróże' jak Juliusz Verne
na codzień, wciaz szukam siebie nie braw
mam swoją droge która przypadkiem mnie wiedzie przez rap
chcesz chcesz być gangsterem? mieć złotą szczene? jebie Twój lans
jedyny grill który włożę na zęby to Everlast
chyba czas, w końcu wziąć się za CD.
przyklej tam +21 lat, olewam bycie raperem,
(dawaj Knap)

Ref:
Nie świruję mędrca, ale prawda jest jedna
nie potrafie uczyć sie na cudzych błędach
+21, bo szanuje wiedzę
zdobytą, gdy se zdzierałem kolana na zakrętach
Musiałem sporo przejść
żeby odnaleźć się na etapie na którym się znalazłem
Nie bojąc się
bez strachu że się napatrzę ruszam na następną stację

Zw#2
Nie wiem co powiedzieć dzieciakom, mówią im matki wszystko
kurwa ucz się, a nie w głowie tylko dragi i disco
spotykam Twoją naćpaną przyszłość co weekend
i czuje że nie mówimy juz tym samym językiem..
Moi słuchacze.. nie proszą matek czy ojców o hajs
sami nimi są, zawożą dzieciaki do babć
by móc odetchnać, wiem że szukają rapu
pełnego refleksji, na które w swoim życiu nie mają czasu
i choć mój zawód Wam brzmi jak zabawa
i sprawia że wciąż jestem w klubach do rana
to wiedz, że nie strugam już w nich Piotrusia Pana
Musiałem sporo przejść by moc Wam to dawać
- prawidła gry - dziś się ponad to ustawiam
pokażę nową drogę Wam jak Vasco Da Gama
Jedna wytwórnia czekała na to 3 lata
za mną dekada, i "Mam o czym mówić wiesz ja mam o czym gadać"

Ref:

Zw#3
Miejmy z tym jasność, muzyka nie jest moja działką
będę kradł pętle aż inni się tym nie zajmą
ja, muszę iść, śladem filozofów, HipHopowiec
co szuka równowagi między Buddą a SnoopDoggiem
Nie potrzebuje byc idolem, co zrobić
czuję sie pielgrzymem, to co piszę jest relacją z drogi
nie sztuką, nie szukaj mnie w bochemach
raczej na targach, wystawach, zjazdach, wykładach, w bibliotekach
w drodze, w drodze, zdala od ocen ludzi
bo po co rozliczać błędy w listach od brata z podróży
treść .. znalazłem parę słów co koją burze w głowach i
piszę je bo jestem winien je autorom których słowa
kiedyś mnie ściągały z gzymsów  to dosłowność
nic tak nie wbija gwoździ w trumny jak samotność
wyszedłem z bloków przez papierowe okno
wracam frontem po wszystkich którzy czuja się tam obco.
moja dorosłość,
odpowiedzialność, determinacja, wolność


PS :
Piszę te teksty by z Wami rozmawiać więc jak macie refleksje, którymi chcecie się podzielić.
Zapraszam

5! T.