sobota, 13 czerwca 2015

#Podróże #Kopenhaga #Wstęp



        Ten post w zasadzie otwiera pewien kolejny rozdział mojego życia. Myślę o tym co mogę jeszcze odkryć w sobie i o sobie. Codzienność zdaje się wyczerpana. Wszelkie składowe mojego życia, choć dość mocno zróżnicowane i zupełnie nie przypominające uporządkowanych życiorysów przeciętnych 30 latków zdają mi się, hmm odkryte ? Gdy wykopujesz wciąż różne emocje, sytuacje i zjawiska w pewnym momencie odkrywasz ich powtarzalność. We własnych reakcjach, w reakcjach innych, w historiach ludzi których poznajesz. Mimo, że miałem niezwykłe szczęście i przyjemność spotkać na swojej drodze mnóstwo fascynujących postaci to, coraz częściej wszystko zdaje się ... powtarzać.
         Zjechałem Polskę wzdłuż i wszerz. Głównie celem występów, koncertów, bitew freestylowych czy po prostu spontanicznych wypadów byle gdzie, byle gdzieś indziej. Twoja codzienność prawdopodobnie zapętla się w okół pracy, domu czy szkoły. Weekendowa impreza jest więc pewną odskocznią. Jakimś poruszeniem emocjonalnym. Dialog z nową dziewczyną, pijana sprzeczka, szaleństwo na parkiecie, chwile zapomnienia. Wyobraź sobie że to właśnie staje się Twoją codziennością. Nie chce Ci się zagadywać nowych dziewcząt bo rzygasz tym procesem, tą samą gadką, prowadzącą przez te same historie w te same miejsca. Nie chce Ci się pić, sprzeczać ani bawić w zatłoczonym klubie bo nie dostarcza to niczego nowego. W kulminacyjnym punkcie imprezy, gdy wszyscy bawią się świetnie Ty ... jesteś znudzony. Żadnych nowych emocji, żadnych nowych zdarzeń.
          Pakujesz więc plecak, sprawdzasz gdzie są jakieś bitwy freestylowe, wsiadasz w pociąg i jedziesz. Najpierw zaliczasz wyjazdy z ekipą, później z grupką, później z jednym towarzyszem, później pozostaje Ci już tylko odkryć, że nikomu nie chce się wyjeżdżać tak intensywnie jak Tobie więc jedziesz ... sam. Pakujesz plecak i w pociąg. Jedno miasto, prosto z niego kolejne, kolejne podróżujesz gdzieś między środą a niedzielą, w pewnym momencie nie przejmując się tym gdzie jest klub, o której jest pociąg czy gdzie będziesz spać bo .. znasz ten proces. Trafisz niezależnie od miasta, tego czy już w nim byłeś czy nie i czy kogoś tam znasz czy nie. Znasz ten proces na pamięć. Spędziłem 1,5 roku w takiej podróży. Występowałem w tym czasie ponad 120 razy. Nie wiem gdzie mieszkasz, ale jeśli jest to Polskie miasto to pewnie tam byłem, zataczałem się z jakąś grupką zajawkowiczów po Twoim osiedlu śpiewając "whisky moja żono", próbowałem poderwać którąś z Twoich koleżanek, lub dzieliłem gwint flaszki z którymś z Twoich ziomów.
         Po pewnym czasie odkrywasz jednak, że .... wszystko jest powtarzalne. Zmieniają się imiona ludzi, ich twarze, osiedla, nazwy miast ale wszystko się powtarza. Ludzie zaczynają opowiadać podobne historie, mieszkania poznanych dziewcząt dziwnie się zlewają a nawet te które dają Ci kosza robią to na względnie podobny sposób. Zaczynasz doceniać każdą historię i osobę, różną od wszystkiego co nonstop spotykasz. Chcesz czegoś nowego ... albo zastanawiasz się co przeoczyłeś w tym co już widziałeś. Ja na tym etapie przestałem pić, by mieć pewność że z powodu alkoholu nie umyka mi coś ważnego. Imprezy zarówno w Warszawie jak i te na wyjazdach nabrały nieco innego wyrazu. Mózg starał się uzupełniać luki, które powstały w dotychczasowym odbiorze świata i po szybkim skorygowaniu percepcji przeżyć odkryłem że ... wszystko jest powtarzalne. Na prawdę ciężko zrobić na mnie dziś wrażenie. Widziałem ekstrema ... burdy w których mój kumpel musiał wyszarpywać nogę z pomiędzy żeber swojej ofiary, dziewczyny klęczące pomiędzy czterema facetami, których upodabniały do siebie głównie spodnie opuszczone do kolan. Widziałem dorosłych facetów pijących tak dużo, że moczyli się we własne spodnie, lub tych zażywających narkotyki tak mocne że ich kontakt ze światem urywał się na długie godziny. Widziałem neonazistów grożących mi tulipanem z rozbitej butelki i pijanego karka celującego z pistoletu w stronę moich kolana. Przeżywałem stres na największych bitwach freestylowych w kraju, również radość i ulgę po wygraniu kilku z nich. Widziałem kilkunastotysięczny tłum robiący hałas gdy to ja rapuję do mikrofonu. Widziałem piękno kobiet w tylu odsłonach że napisałbym o tym obszerny tomik wierszy (z tytułem np"zbiór ód do ud"). Nie chcę Ci przez to powiedzieć jaki jestem fajny, chcę tylko powiedzieć że na prawdę ciężko mnie zaskoczyć historią o Twoim ziomku co wypił pół litra na raz.
         Moje życie to w dużej mierze analiza tego co udało mi się w życiu zobaczyć. Obserwuje, myślę, myślę i obserwuję. Gdy czuję że rozumiem, albo że brak mi danych by wyciągnąć z tego coś więcej, szukam dalej, gdzieś indziej. Jedynym niekończących się rozważań zdaje mi się wciąż  własne wnętrze. Zmieniamy się, kształtujemy, dorastamy. "Banał" powiedziałaby jedna kujonka, z którą czasem zdarza mi się wymieniać myśli. Ten banał jest jednak tak niezwykły że dopatruje się w nim tematu godnego nieskończonej ilości stron czy minut muzyki. Jak odkryć to kim jesteśmy, kim możemy być, co jeszcze gnieździ się w zakamarkach naszej własnej głowy, dokąd powinniśmy zmierzać, czemu poświęcać czas by miało to jakąś wartość ? a może .. co jeszcze bardziej banalne. Jak być szczęśliwym w życiu które przyszło nam przeżywać.
           Zanim rozpiszę się w tych egzystencjalnych pytaniach na kolejne tysiąc stron postawię jakąś kropkę. Im więcej widzisz, tym więcej chcesz jeszcze zobaczyć. Ten głód poznawania jest wszechogarniający i nawet gdy "wiesz że nic nie wiesz", to wiesz, że chcesz wiedzieć jutro więcej niż wiesz dzisiaj. Jedni robią to poprzez zdobywanie wiedzy akademickiej, inni poprzez empiryzm, doświadczanie. Nie stawiam tego na szalach, wszystko wynika z tego samego głodu poznawania. Im więcej poznasz tym więcej jeszcze chcesz.
        Ja chcę poznać siebie, aktualnie doszedłem do punktu, w którym by móc to zrobić w pełniejszym wymiarze, chcę poznać świat. Nie chcę by zasób mojej wiedzy o sobie ograniczany był przez wielkość placu zabaw na którym się "bawię" (zdanie w Twoim stylu, co Wiesław?). Gdy moje miasto nie dostarcza mi nowych wrażeń, ruszam w kraj. Gdy w kraju coraz ciężej mi znaleźć coś nowego, ruszam poza jego granicę. I tym zdaniem dochodzę do czegoś co w założeniu miało stanowić początek tego nowego rozdziału.
         Wyruszyłem ostatnio w swoją pierwszą samotną podróż poza granice kraju. Przez kilka postów (nie wiem czy najbliższych ale... ) chciałbym poopowiadać Wam o tym jakie inspiracje tam znalazłem. Co dowiedziałem się o mieście w którym byłem, o sobie, miejscach i postaciach które tam spotkałem. Nie będzie w tym raczej żadnego wniosku z rozważań. Gdyby dało się go znaleźć po 2 dniowej wycieczce wszyscy bylibyśmy mentorami. To tylko moje zapiski, trochę dla Was, trochę dla mnie samego. Może coś Was zainteresuje.
          Słowem wytłumaczenia, nie znaczy to, że przestaje szukać pod własnym nosem. Nadal bacznie się rozglądam. Ale nigdy nie wiemy gdzie znajdziemy coś przełomowego (kolejny banał), traktujcie to więc jak luźne listy ; takie właśnie podejście mam ostatnio ja sam wobec własnej "twórczości".

Zdjęcie na początku postu to przy wielości zabytków i fascynujących miejsc, rzeźb i wszystkiego co znalazłem w Kopenhadze przez te dwa dni, najładniejsze co udało mi się zapisać aparatem. Delektujcie się widokiem i porcją przemyśleń. Następnym postem zaczniemy wycieczkę.

5! Theodor

1 komentarz:

  1. Wiesz co Theo, ten początek to znowu jakbym czytała to co mi siedzi w głowie. Chyba nie chcesz z niej wyjść. Ostatnio nie mogę dostosować się do otaczającego mnie życia. Wydaje mi się że nie ma nic do zaoferowania, ludzie coraz głupsi, egoistyczni, nie chcą pomagać, wspierać. Nie będę obrażała baranów i porównywała ludzi do nich, bo uważam że każde zwierzę jest mądre, nawet mądrzejsze od homo sapiensów chodzących po tej planecie.
    Schematy życia się powtarzają bez względu na wiek, a ja do tych schematów nie jestem przystosowana, czuję że moje życie dopiero się zaczyna. Poznaje siebie, swoje emocje, podejście, staram się nie patrzeć na innych, czasami robić im na złość żeby myśleli że na świecie są ludzie o przeciwnych poglądach. Dopiero wychodzę ze swych stref komfortu, staram się poznać swoje ograniczenia i lęki.
    Za kilka dni ruszam również na północ, chociaż nie na wycieczkę a w celach zarobkowych to mam nadzieję że fiordy się do mnie uśmiechną :)

    W.K.

    OdpowiedzUsuń