czwartek, 10 stycznia 2013

W mojej opinii .. vol.2 (O beefach i aferach czyli szacunek w Polskim rapie)

Moja opinia - Z grubsza staram się unikać jej wygłaszania, apropo spraw bieżących. Przeszło 90% tych spraw najchętniej bowiem podsumowałbym jako niekonstruktywne lub wręcz nieistotne, zaś zaangażowanych w nie ludzi jako marnujących czas, pozbawionych rozsądku i tworzących sztuczne widowisko.. a ja nie potrafię cenić takich widowisk.

Nie rozumiem wszechobecnej potrzeby publicznego wygłaszania krytyki. Nigdy nie wiem.. Czy to kompleksy? czy wręcz przeciwnie, narcyzm ? Przeświadczenie o własnej wyjątkowości? wywyższeniu i doskonałości/'lepszości' od innych? to, to każe pokazać "tym maluczkim" jak strasznymi są głupcami ? A może to najzwyklejsza chęć zwrócenia na siebie uwagi ? Hmm, cóż .. tak czy inaczej :

W.E.N.A. ma potrzebę skrytykowania osób 'z konkursu' ? Wdowa skrytykowania osób krytykujących osoby z konkursu.. Eldo musiał wyrzucić złość na ludzi, z których przynajmniej część jestem przekonany, że ceni - a wszystko to, bo nie pojawili się na imprezie? Laik wraz z całą rzeszą mu podobnych 'żołnierzy' internetowej armii sprawiedliwych ściga Pezeta już i tak atakowanego z drugiej flanki przez Sidneya. Tede obrywa w standardzie. Borixon określa Pelsona "najgorszym raperem na świecie". A oprócz tego trwa krucjata 'prawdziwych' fanów Paktofoniki po 'jestem bogiem'. Przykładów można mnożyć.. a ja? Myślę że z tym wszystkim, zarówno odbiorcy rapu jak i Ci dla których wciąż stanowi on pewną egzotykę  utożsamiają również mnie.. i czuję się z tym cholernie, hmm .. niewygodnie?, źle?, jest mi przykro.. Frustruje mnie to i mam ochotę powiedzieć :

"Jak nas zaczną w jeden szereg stawiać, to przestaje by raperem, Pozdrawiam!" ( Tede )

Nawet nie wiesz jak bardzo chce się z tego wypisać. Emocje narastające w okół tych krytycznych dyskusji zupełnie do mnie nie przemawiają. Już nawet hiphopowe media układając nagłówki korzystają z pudelkowego szablonu by podsycać zaangażowanie internetowych zapaleńców (cóż, taki widać ich biznes). W ramach skutków ubocznych, we mnie również wyzwalają silne negatywne emocje - z tym że bardziej jest to smutek i zażenowanie z powodu w ogóle roztaczającej się dyskusji na tak płytkim poziomie niż złość na kogokolwiek za posiadanie odmiennego zdania.. Ta potrzeba krytyki, wygłaszania surowych sądów, wiecznej szydery.. eh.  Są straszne i niestety wszechobecne.. Ja zwykle staram się rozdzielać te wypowiedzi na dwa typy, odnośnie tego czy wypowiadają je 'fani' czy 'artyści o innych artystach'.

Tych pierwszych można by dodatkowo podzielić na fanów i tych, którzy z założenia poszukując w muzyce wyłącznie 'czegoś do czego można by się przyczepić'. Ci drudzy wywołują we mnie wyjątkowo paskudne odczucia, odbierając mi ochotę na poznawanie czyjejkolwiek opinii pod utworami których słucham. Dziś jednak potraktuje ich wszystkich jako fanów/odbiorców, wśród których sam jestem bo mimo iż o wiele bardziej rażą mnie sądy tej drugiej grupy, chciałbym również fanom dać obraz tego w jaki sposób ja postrzegam muzykę i stojących za nią artystów. Może będziesz chciał spojrzeć w ten sposób.

Drugi typ, czyli artyści mówiący o innych artystach.Gdy Ci zaczynają się wzajemnie krytykować - przestaję ich rozumieć.Wzajemnym traktowaniem budujemy wizerunek hiphopu w ogóle a im zdaje się nie przeszkadzać, że dla mas wciąż jesteśmy chłopcami z trudnych domów bawiącymi się w muzykę. Mimo drzemiącego we mnie pacyfizmu i 'niskiej' pozycji w tej naszej rapowej hierarchii to ja, mam ochotę dać "liścia na odmułę" bardzo wielu z nich gdy czytam ich wypowiedzi. Mam nadzieje, że ten post będzie trochę takim 'liściem'.

--------------------------------------------------------------------------------------------

                                                                                            "Albo mnie kochaj albo daj mi spokój"


To chyba najważniejszy wers Elda dla określenia mojego podejścia do muzyki z perspektywy fana. Nigdy nie słuchałem jej z nastawieniem 'dlaczego jest zła?', czy 'w którym punkcie nie spełnia moich standardów?'. To dla mnie bez sensu. 'Raper X ma beznadziejne bity.' - no i ? przesłuchałeś całą płytę 3 razy by wynieść z tego tylko to? Po co ?

Jeśli słucham Peji, Chady, HempGru czy wymienianego przez Borixona, Pelsona absolutnie nie robię tego dla wartości technicznej ich muzyki (w dużym uogólnieniu jako, że technika to szerokie pojęcie). Nie znajdę tam imponujących wielokrotnych rymów (co nie znaczy że się nie zdarzają). Nie ma 15 różnych flow, przyspieszeń i wyszukanych panczlajnów.. To jasne - Po co miałbym się więc na tym koncentrować i mówić jak kiepskimi są raperami bo nie robią progresu technicznego?. Podobnie gdy słucham 3 Wymiaru, VNM'a czy Mesa nie poszukuje tam 'lekcji z wartości podstawowych'. (no może u Mesa trochę) V sam mówi : "Chcesz żebym Cię uczył życia to spierdalaj ziomek bo to nie dla Ciebie" - a ja czasem chcę - i co mam wtedy mówić, że VNM jest monotematycznym, przepełnionym ambicją, egoistą o autodestrukcyjnych nałogach ? Wszystko jest kwestią tego gdzie przyłożysz koncentracje. Gdy próbuję posklejać swój światopogląd na nic niepotrzebna jest mi forma pełna potrójnych rymów i ciężkich metafor..słucham więc V'a i 'spierdalam ziomek' do ludzi mających za sobą te ciężkie historie i trudne refleksje. Ludzi którzy gdy ja stoję na rozdrożu i nie wiem gdzie pójść, byli już na krańcach obu tych dróg i mogą mi o nich opowiedzieć choćby w najprostszej formie.Gdy już wiem dokąd chce iść wracam do VNMa by naładowal mnie energią i zaciętością potrzebną by przejść ciężką trasę.

Moim zdaniem rolą fana jest śledzić rozwój artystów, myśląc. Jeśli nie podoba Ci się droga, którą podąża Twój dawny idol.. nic z tym nie zrobisz, daj mu być sobą bo właśnie za to, kiedyś doceniłeś jego twórczość! - być może dziś gdy Ty go już nie znosisz czy nie rozumiesz, ktoś inny właśnie, słuchając jego ostatniej płyty, przeżywa to co Ty kiedyś słuchając pierwszej... Ja wolę dowiedzieć się dlaczego człowiek, który 2 płyty temu był mi tak bliski, przestał taki być.. Czy to zmiana w nim poszła w niezrozumiałą przeze mnie stronę ? A może to ja zmieniłem system wartości i choć jego płyty (na poziomie przekazywanych treści) są podobne, to do mnie, już po prostu nie przemawiają ?. Jeśli to on poszedł dalej to może chcę zrozumieć dlaczego?

Peja przestał pić/ćpać i ogólnie postanowił sprzątnąć 'bałagan na strychu'.. to dojrzałe wartości, stabilność, rodzina, samokontrola.. coś czego od dawna, jeżeli nie nigdy, nie miał. Rozlicza demony z przeszłości i układa nowe życie. Bardzo to szanuję, wręcz podziwiam bo wiem z doświadczenia, że nie może to być dla niego łatwe. Chcę zobaczyć dokąd z tym dojdzie a wiem, że na swoich płytach opowie mi o tej drodze.. Inny przykład: Pezet, przeszedł od obserwacji (na starych płytach) do bycia jednym z najbardziej uzewnętrzniających się artystów w tym kraju.. Od dawna miałem wrażenie, że wiem o nim cholernie dużo. Po ostatniej płycie czuję, że jest mi wręcz przykro gdy widzę jak sobie z czymś nie radzi. Może dlatego, że ja radzę sobie już lepiej a do tej pory nie radziliśmy sobie we dwóch?. Często podkreślam moje przywiązanie do jego muzyki, bo mocno się z nią utożsamiam. Gdy wydawał pierwsze płomienie, ja siedziałem na klatkach popalając jointy. Gdy wychodziły płyty z Noonem uczyłem się myśleć i obserwować rzeczywistość. Muzyka Rozrywkowa i Emocjonalna też mają swoje miejsce w moim życiu (choć bez takiej zbieżności w chronologii). Gdy moje życie waliło się od jeżdżenia po kraju z rapem i chlania a ja myślałem o tym że poukładać mogę je tylko mając obok kobietę, która mnie ogarnie/usidli i gdy znów chlałem i jeździłem po kraju gdy wszystko, miałem wrażenie, że dawno już jebnęło o dno jakiegoś pieprzonego krateru. Najnowsza płyta jest o wiele dojrzalsza, dorosła o wiele bardziej świadoma. Podobne zmiany ponownie zachodzą w moim życiu i mimo że nasze biografie pewnie z grubsza zupełnie się nie przypominają to zajebiście go rozumiem i czekam na kolejną płytę z nastawieniem podobnych do tego z którym Ty czekasz na losy bohaterów w swoim ulubionym serialu.. podobnie - tylko mocniej. Mój faworyt żyje naprawdę i nie może zejść z planu filmu by wrócić do spokojnego domu.

Miałem opisać jeszcze kilka przemian i losów, które śledzę : Sokoła, Gurala, Tedego, Mesa (którego rozwój mimo bliskiej zażyłości staram się niezależnie od opinii z rzeczywistości obserwować z każdą kolejną płytą), trochę mniej uważnie Pyskatego, ostatnio za to mocniej Te-Trisa, VNMa czy Zeusa.. Ten post jednak ciągnąłby się w nieskończoność patrząc na to ile miejsca zabrał Pezet i ile kwestii jeszcze chce poruszyć.

Idąc więc dalej: Tym jest dla mnie muzyka, jako dla fana - Historią jej autorów. Nie interesują mnie utwory o miłości od wcale niezakochanych wokalistek. Mam jednak dość samozaparcia by prześledzić z tłumaczeniem prawie każdy nagrany utwór Eminema bo to chyba jedyny bohater, którego losów nie mogę się doczekać tak bardzo jak Pezeta.
Z innej strony i na innym przykladzie, potrafię całkowicie olać 'Inwazję porywaczy ciał' Gurala by zaraz kilkunasto- jak nie, dziesięciokrotnie przesłuchać 'Totem' i kilku lub kilkunastokrotnie 'zaklinacza deszczu' i to w międzyczasie podpierając się lekturą by lepiej wczuć się w jego 'samoświadomościowy lot' nawiązujący do dawnych kultur, filozofii i mający w sobie o ogrom więcej treści i poglądów niż na pierwszy rzut ucha to brzmi. Po prostu. Jeśli coś mi nie odpowiada .. nie musi. Jeśli Gural potrzebował nagrać płytę czy nawet płyty bez przykładania wagi do ich zawartości merytorycznej (w moich oczach) by dojść do wniosków i momentu w życiu w którym jest teraz to świetnie. Przecież nie potrzebował mnie przy sobie by móc to zrobić - a tym bardziej mojej krytyki i uwag. Zaraził mnie swoją muzyką na etapie 'Opowieści z betonowego lasu', już mniej na 'Drewnianej małpy rock' byśmy później w zgodzie mogli się rozstać aż do 'Totemu' i to było mega! Nagle pokazał mi, że daleko poza tym co ja główkuje w domu na co dzień, on zupełnie inną drogą robi kilka potężnych kroków naprzód w swoim mentalnym rozwoju. Tak chcę patrzeć na muzykę. Za każdym razem gdy słyszę "On teraz to jest beznadziejny", "Gural nawija o niczym", "OSTRy o tym samym", "Pezet robi pop, sprzedał się to już nie to co kiedyś" to szczerze nie rozumiem skąd w ludziach ta złość. Jakby uznali własną drogę/sposób myślenia za jedyny słuszny i krzyczeli na kogoś, za zbaczanie z niej/niego, bez nawet  cienia 'Wątpliwości' (musiałem to podlinkować w tym miejscu). Podczas gdy mi np. Gural pokazał, że istnieje ich tak wiele.. 'bądź uprzejmy...'

Podobnie (i to już akapit również do typu 2, czyli opinii wydawanych przez artystów o artystach) Jeśli Twoja wrażliwość (czy też wymagania) na techniczną stronę rapu wzrosły : po co podnosić krzyk, że HempGru, Chada, Pelson, Peja czy moi ulubieńcy 'Anonimowe, w tekstach wszystkich raperów, dinozaury rapu' stoją w miejscu ('ich styl zakonserwowany jakby w formalinie był ?'). Nigdy nie chciałem patrzeć na innych z myślą, że świat kręci się w okół moich standarów. 5 lat temu pisząc zwrotkę ja sam nie wyobrażałem sobie by nie było tam podwójnych/potrójnych czy poczwórnych rymów. Dziś wystarczy mi pojedyncza sylaba na końcu wersu jeśli tenże uważam za dobry. Nie obchodzi mnie czy Wilku ma wielokrotne rymy jeśli w 10 lat przeszedł drogę od wywiadu z Molestą w którym każda jego wypowiedź to : "HWDP, ku**a, je**ć policje, ku**a, jaramy jointy" do gościa, który ma na swoich płytach do powiedzenia na prawdę sporo mądrych rzeczy i godne pochwały wartości (choćby tytułowe JLB) a w wywiadach potrafi powiedzieć znacznie więcej niż nie jedna gwiazdka przygotowywana do tej roli przez specjalistów..  To, że ktoś uznał wielokrotne rymy za standard umiejętnościowy nie znaczy, że ten standard ma jakiekolwiek znaczenie dla innych. Podobnie jak kiedyś pisano: rymując, 13 zgłoskowcem a nie gorsze wiersze, z przekroju historii, mają każdy wers innej długości i absolutny brak rymów. Ryszard Riedel (Dżem) ma mnóstwo nie rymujących się tekstów, czy to sprawia, że jest gorszym tekściarzem od .. kogokolwiek ?

"Rap rywalizacja antypersonalna O co ?,
za co rzucamy się sobie wciąż do gardła I po co?"


Aż żal, że autor tych słów (Eldo) dziś krzyczy, oburza się i ma za złe, że ktoś nie pojawił się na imprezie.. czy jeśli gdzieś mnie nie ma to jestem ignorantem ? czy jeżeli nie znam historii rapu w stanach to nie zasługuje by być słuchaczem w Polsce ? Jeśli ktoś nie słuchał Paktofoniki w czasach ich debiutu to nie ma prawa być fanem dzisiaj ? a może jeśli ktoś wylansował się przez konkurs to nie ma prawa być znanym?. 'Alkopoligamiści' krzyknął (więc i o mnie), że zacytuje "I po co?". Kwestie konkursów wyjaśnił mi nie kto inny niż Czesław Mozil podczas kręcenia klipu z Wdową "co za różnica skąd dowiedzieli się o mojej muzyce/osobie..  jeśli przez sędziowanie programu w TV mogę dostać rzeszę osób ciekawych mojej twórczości i dość pieniedzy bym mógł dalej robić ją dokładnie taką jaką ja chce i jaką lubię - świetnie! (...) Nie oceniam fanów, nie mam za gorszego fana kogoś kto dowiedział się o mnie bo widział mnie w TV od kogoś kto śledzi mnie od początku kariery" - parafrazuję. Ale to bardzo mądre słowa. Pokazujące jednocześnie, że Czesław jest o niebo dojrzalszym artystą niż większość hiphopowców. Czesław rozwiązuje też kwestie krucjaty 'prawdziwych fanów' po filmie "jestem bogiem". A sam film, hmm .. cóż. Mając wybór między dwoma filmami o tragicznym bohaterze Polskiej muzyki, wolę 'Skazany na blues' o Ryśku Riedlu bo ten obraz (Jestem Bogiem) nie do końca do mnie przemawia.

'Artyści o artystach'. Niekoniecznie jestem dla Ciebie kimś kogo w ogóle chcesz w tej kwestii słuchać, ale też nie ja pierwszy namawiam Cię do okazywania większego szacunku innym twórcom. Do tworzenia pewnej jedności zamiast konfliktów po tej stronie membrany. Posłuchaj mądrzejszych niż ja (Marley Marl / Ice T). Myślę, że każdy raper sam, powinien się głęboko zastanowić nad tą krótką wypowiedzią (Borixon też).




------------------------------------------------------------------------------------------------
Zbliżając się do końca. Niezbyt znam genezę ciśnienia Laikike w stosunku do kogokolwiek. Ale szczerze to nawet nie chce się w to zagłębiać (jak nie wiesz czemu przeczytaj jeszcze raz pierwszy akapit wpisu). Lekko przejrzałem zarzuty Sidneya i internetową falę zarzutów o 'sprzedanie się' w stosunku do Pezeta. Zakończę więc podobną myślą do wcześniejszych choć ujętą w nieco inny sposób: Czy to ważne?

Jeśli Pezet jest autodestrukcyjnym, nieodpowiedzialnym alko/narko/sexo/wszystkojednoco/holikiem to .. czy to ważne? (dla podjęcia decyzji o tym czy będziesz go słuchał czy nie?) Powtarzany przeze mnie przykład Ryśka Riedela o którym mało kto jest w stanie wypowiedzieć się dziś bez szacunku to przykład ćpuna i to idę o zakład, że zawalającego wszystko co mógł o wiele mocniej niż Pezet. Czemu więc to czy Pezet coś zawala w życiu prywatnym czy zawodowym miałoby wpływać na mój odbiór jego muzyki ? Szczególnie, że słuchając jego muzyki wiem wszystko, co jesteś w stanie mu zarzucić 'z pierwszej ręki'. Jeśli nagrywa : "nie obchodzi mnie czy masz przy tym jakieś głębsze filozoficzne przemyślenia bo, chce zarobić swój kwit a potem się pieprzyć i pić w jakimś basenie" (Ten wers nie znaczy  że masz przy nim nie myśleć) W innym numerze mówi, że 'chce się sprzedać', w jeszcze innym że znów pił i coś zawalił i boi się nawet wiedzieć co, to serio? jest w tych zarzutach coś czego nie mógłbyś wiedzieć gdybyś przesłuchał tę płytę ? Jeśli nagranie tracku Pezeta wymaga by zatracił się w Alkoholu/dziwkach i koksie na tydzień albo i miesiąc, nie pojawił się na X sesjach nagraniowych w studio, przepił/przećpał/przejebał 15 tys zarobionych na ostatnich X koncertach do tego stopnia, ze nie ma za co zatankować Audi kupionego za 50 poprzednich koncertów to... jest mi jedynie przykro że tak musi wyglądać jego proces twórczy, bo kibicuje mu od dość dawna i życzę jak najwięcej poukładania, ale jeśli po tym wszystkim nagrywa on np numer 'byłem' którego ja słucham w kwartał od wydania płyty kilkaset razy! to o co chodzi ? Pozwólmy artystom być artystami z całym bagażem z którym to dla nich się wiążę a my pozostańmy fanami. A jako raperzy tym bardziej dwukrotnie przemyślmy swoje zdania nim zbudujemy nimi wizerunek całej kultury.

Strasznie długi to wpis. Wiem. Ale strasznie boli mnie podejście do muzyki widoczne w internecie więc skoro miliony internatów mogą wyrażać swoją opinię, ja chciałem wyrazić swoją. Wszystkie te 'problemy i afery' są dla mnie nieistotne. Hejting w stronę artystów za: u tego zły mastering, u tego mało wielokrotnych, u tego za dużo czegoś jest dla mnie bezsensowny bo możesz ich po prostu nie słuchać a ja założę się że w większości tych tracków i tak znajdę coś dla siebie, coś co w myśl cytatu przewodniego w poprzednim wpisie pozwoli mi tego dnia stać się choć o trochę mądrzejszym. I nie musisz rozumieć tego co znalazłem, to może być 'tylko moje'. Życzę Ci jednak choć trochę takiego podejścia do muzyki ...

                                                                                           "Albo ją kochaj albo daj jej spokój"

5! T.
------------------------------------------------
PS:
No alko : day 81
No cigarettes : day 72

6 komentarzy:

  1. kurwa theo, myśle że jeżeli kiedykolwiek pojawi się jakaś zajebista ksiażka o rapie, albo kolejna częśc leksykonu miszczaka, to musi być w prologu albo epilogu.

    pierwsza zasada, którą ma może 2 procent raperów: nie oceniaj innych bo sam dobrze wiesz że nie jesteś idealny. a raperzy? cóż tacy jak słuchacze.

    w sumie, to od początku jako-takiego ogarnięcia czym jest hip hop, sięgnąłem do korzenii i słów, bodajze afriki bambaaty - dlaczego wkurwiasz się na coś czego nie lubisz jeżeli możesz włączyć swoją ulubioną płytę i przy niej odpłynąć?

    OdpowiedzUsuń
  2. Teho, weź książkę kurwa napisz. Serio. Zajebisty wpis, jaram sie.

    OdpowiedzUsuń
  3. podzielam poglądy wrzucone tutaj, ale widzę dwa potknięcia: Borixon zostawił fb włączone w trakcie imprezy or smth i któryś ze znajomych ustawił status o Pelsonie, było to prostowane przez samego Rekina ORAZ ""Albo mnie kochaj albo daj mi spokój" ten cytat idzie odrobinę inaczej z tego, co się orientuję ;)

    nie mniej, za całość poglądów mocne 5!

    Bzy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. "albo mnie kochaj albo zostaw w spokoju" cytowane z pamięci - sens myślę ten sam.
    A co do BRX, nie wiedziałem, jak pisałem nie wczuwam się w te historie więc ich nie śledzę ;) 5! dla niego w takim razie - zresztą Borixona też z wielką przyjemnością dopisałem do listy 'śledzonych' po ostatniej CD.
    Suma sumarum potknięcia bez wpływu ogólny przekaz, ale słusznie wyłapane ;) 5!

    OdpowiedzUsuń
  5. Może coś na temat używek? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://theodormc.blogspot.com/2013/01/100-dni-bez-alkoholu.html?spref=fb
      Masz jak na życzenie ;) Na razie o alkoholu.
      Do używek innych pewnie też dojdziemy ;)
      5! T

      Usuń