piątek, 12 października 2012

Ja i One .. vol.1 (Wielki Sekret podrywu)


W jeżdżeniu po kraju, rapowaniu i poznawaniu miliona ludzi jest jeszcze jeden niewątpliwy urok, mianowicie: Kobiety. Szczególnie gdy od pięciu lat z krótką przerwą utrzymuje się status singla. Posty na ten temat plączą mi się po głowie od jakiegoś czasu. Nie ma wszak co ukrywać, to temat bliski memu, hmm .. no pewnie więcej niż jednemu organowi. No ale ...

Zanim parę moich znajomych dostanie zawału bojąc się, że ta seria ma polegać na pikantnych historiach obrazowanych zdjęciami i produkcjami ze stajni 'homemade films'... spokojnie, nie. Paru kolegów też muszę rozczarować, jeśli liczą, że teraz będę opowiadał jaki to ze mnie hustler i ile to, i jak ja, i z kim!? Wręcz przeciwnie. Żaden ze mnie hustler. Podoba mi się jednak zmiana, którą przeszedłem od chłopca mającego sporą tremę przed rozmową z choćby koleżanką z klasy do, hmm chłopca, który tej tremy zdecydowanie nie ma, wręcz przeciwnie.

Etapów tej zmiany postawy a równolegle postrzegania kobiet było kilka. Paru moich kumpli dawno, dawno temu zaczęło kształcić się w 'profesjonalnym' uwodzeniu kobiet (ta.. wiem jak to brzmi). Później nawet założyli własną szkółkę, którą chyba zresztą z powodzeniem prowadzą do dziś. Ja sam, byłem wtedy na etapie chłonięcia każdej książki, kursu, czy nagrań audio na temat wywierania wpływu, pracy nad sobą i rozwoju osobistego - i choć niekoniecznie myślałem o zastosowaniu tej wiedzy w kontekście podrywów to szybko odkryłem, że właśnie one (podrywy) są niesamowitym placem doświadczeń dla rozwoju samego siebie.

W ogóle dziwnie mi się to pisze. To trochę inna strona obnażania samego siebie niż dotąd. No ale.. poznawałem nowe sposoby i testowałem w praktyce. O dziwo okazywało się, że to nie sztuczki manipulacyjne i zapamiętywane patenty przynosiły efekty. Do dziś uważam, że jedyną drogą by się czegoś nauczyć jest powtórzyć to 1000 razy. Myślę, że jeśli chodzi o rozpoczynanie dialogów tę liczbę przekroczyłem ze 2 lata temu.

Początki są okresem, który wspominam z nutką zażenowania i radosnym uśmiechem. X podejść by wziąć Y numerów telefonów, Y telefonów by umówić Z spotkań, Z spotkań by zaliczyć 0 do 1 .. kobiet ;). Serio .. to było jak praca :) Statystyki i męskie rozmowy przy piwie pt: "to ile masz na liczniku?" A wierz mi, każde +1 w naszych głowach było wtedy na wagę złota ;) No ale, póki wciąż chcesz się rozwijać każde płytkie zawody muszą w końcu ewoluować. Dodatkowo mam takiego wrednego brata co ma mniejszą tolerancję na brak etyki niż moje własne sumienie i jeśli kobieta jest dla Ciebie wyłącznie numerem X to raczej Ci nie odpuści. Tzn. nie musi nawet nic mówić, ale gdy Ty mówisz a on patrzy, czujesz się jak niewiele warty dupek! Tak czy inaczej, Darwin byłby dumny. Homo"Erectus" ewoluował ;)

Zdradzę Ci najpierw ten wyjątkowy sekret za który na kursach z uwodzenia zapłacisz XXX zł a jeszcze podadzą Ci go w takiej formie, że możesz go nadal nie zrozumieć. Gotowy ? Na pewno ? Ostrzegam. To może zmienić Twoje postrzeganie każdej kobiety jaką spotkasz w swoim przyszłym życiu... skoro jednak czytasz dalej, sekret brzmi .. 'kobiety na prawdę są fascynujące'.

Domyślam się, że czytające Panie nie do końca rozumieją "żart" czy odkrywczość tej myśli ale panowie doskonale wiedzą, że my - Samce, nie myślimy o kobietach w ten sposób! Dialog to z grubsza taki most łączący widok Waszego tyłka z możliwością dotknięcia Waszego tyłka .. dla mnie jako typowego przedstawiciela uprzedmiotawiającego kobiety gatunku, było to szokujące odkrycie.

Zaczęło się od kolejnego śmiesznego zakładu. Gdy zaczęliśmy czuć, że coś jest nie tak (takie przeczucie ewolucji), że czegoś w tym brakuje. Wpadliśmy na pomysł, by zamiast starać się jak najszybciej przejść ww. most, postaramy się to zrobić jak najwolniej. Przez ile 'randek'/spotkań jesteś w stanie utrzymać zainteresowanie kobiety swoją osobą bez oznak seksualnego zainteresowania ?. Powiem Ci. Na 3 będziesz miał problem z tematem do rozmowy, na 4 ona zacznie podejrzewać że jestem Homo, na 6 będzie pewna że jesteś Homo albo zapyta Cię wprost czy uważasz że jest nieatrakcyjna i w ogóle, na cholerę się z nią spotykasz?! To.. albo w ogóle nie dojdzie do 3.

Powtórzyłem to z 10 razy. Wszystkie utarte schematy nie miały zastosowania więc nie mając wyboru zacząłem na prawdę interesować się tym co one do mnie mówią (Czaisz!?). To jakbyś naglę włączył głos w telewizorze, który grał sobie gdzieś w tle.. Okazuje się, że prócz wizji jest jeszcze przekaz! Co więcej, ciekawy przekaz. Są one pełne fantastycznych emocji, przeżyć, własnych planów, wartości, są delikatne, z jakże odmiennymi od męskich priorytetami, zachowaniami i poglądami, które o dziwo również mają i to często na o wiele więcej kwestii niż Ty ... długo by wymieniać. Nie wszystkie z tych poglądów, wartości i przeżyć muszą być dla mnie atrakcyjne. Nie ze wszystkim muszę się zgadzać. Szybko więc też mogę uznać, że nie znajdujemy z daną rozmówczynią 'wspólnego języka'. Różnica tkwi jednak w tym jak słucham. Żywo zainteresowany, chętny by dopytywać, by zrozumieć myśli i motywy. Nie myśląc, że każda rozmowa musi zmierzać tylko w jedną stronę! Dzięki temu jestem pewien że dziś, moja rozmowa z kobietą, którą po pierwszym rzucie oka masz za "blacharę" będzie o wiele ciekawsza niż Twoja ze studentką czegokolwiek czym tam się interesujesz...

Sportowcy często powtarzają, że najważniejsze jest "dojść do momentu w którym sama gra staje się ważniejsza niż wygrywanie". To, ta sama zasada. Czas spędzony z kobietami , jak się okazuje w ogóle z ludźmi to fajny czas! Jeśli na prawdę interesuje Cię Twój rozmówca. Wymiana podstawowych danych i wzajemna ocena to nie rozmowa. Usilne poszukiwanie odpowiedzi na pytanie 'jak zaciągnąć ją do łóżka' by dodawać sobie +1 też nie. Od dawna nie prowadzę licznika, kalendarza, nie opowiadam o kobietach z którymi śpię, nie leczę tym swojego ego i nie staram się być bardziej męski. Nie nagrywam też numerów o 'dupach' (z raperów, którzy to robią pośmieje się w innym odcinku) szanuje je i cenię a one to wyczuwają. Nawet jeśli parę z nich nie zawsze potrafi uszanować samą siebie.

Jedyną barierą na dzień dzisiejszy jest dla mnie moment gdy co bym nie zrobił nie chcesz mówić o niczym spod tafli Twojej: "Ciebie na pokaz". Te ekranizacje niezbyt mnie zwykle interesują (ale o tym też w innym odcinku).

Kończąc. Magiczny sekret brzmi: kobiety są fascynujące. Ot tak, z zasady. Jak to pojmiesz to może przestaniesz być dupkiem (to nie znaczy, że masz być od dziś dla nich miły, uczynny i kochający.. noooot!!! ja bywam chamem, zawsze gdy czuję taką wewnętrzną potrzebę) a kobiety może zaczną Cię lubić. A coś mi podpowiada, że to dobrze wpłynie na częstotliwość zmiany Twojej pościeli, ale ... co ja tam mogę wiedzieć ;)

5! T.

13 komentarzy:

  1. Czasem wystarczy licznik w mgnieniu oka podwyższyć - uśmiechem, humorem (najlepiej z innych: tu i teraz - krytyka)oraz dystansem do siebie ;) Ale co ja tam wiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. hmm jak najbardziej.. Prawda ;) !
    S.

    OdpowiedzUsuń
  3. Akurat humor pt: krytyka innych jest najbardziej nielubianym przeze mnie pomysłem na zawartość wypowiadanych słów. Jeśli w ten sposób miałbym budować własną wartość to wolę jej nie mieć w ogóle.. Po za tym też ten wpis jest o tym, że nakręcanie licznika nie ma już dla mnie absolutnie żadnej wartości. I choćbyś miał tam 1000 raczej mi nie zaimponujesz, prędzej przeciwnie. 5!

    OdpowiedzUsuń
  4. "Silne kobiety podziwiam bardziej niż typów, onieśmielają mnie i stoję, bo nie mogę wyjść z zachwytu!" : ) Theo, ale chyba nie możemy generalizować sprawy, bo nie każda kobieta jest fascynująca - chociaż zgadzam się, że zdecydowana większość : ) Czy jednak potrafisz w każdej sytuacji znaleźć ten fascynujący pierwiastek?

    OdpowiedzUsuń
  5. Chodzi o pewną zmianę postrzegania. Od zupełnego nie odczuwania potrzeby zgłębiania kobiecej psyche do chęci poznawania jej i faktycznego zainteresowania. To że jej priorytety czy wartości będą zupełnie inne niż moja i nieatrakcyjne dla mnie już zupełnie inną kwestią. Chodzi o to, że rozmawiając z nią chcesz je poznać zamiast 'wyłączać dźwięk' chcąc przejść do 'kolejnego etapu'.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Got it, jakiś czas temu zacząłem postrzegać sprawy w ten sposób i te relacje z nimi nabrały zupełnie innej barwy, kwestia celu : ) ale tutaj z kolei wchodzi kwestia taka, że ten pogląd na sprawę jest możliwy tylko z perspektywy w której wcześniejszy etap (widok tyłka => dotknięcie tyłka), został "zaliczony" - tak jak opisałeś swoją sytuację. Raczej ciężko będzie przekonać kogoś, kto zaczyna stawiać pierwsze kroki, prawda?

      Usuń
    2. Jasne. Jak zawsze piszę na swoim przypadku. Ale dla 'stawiających pierwsze kroki' może być to dobrym, hmm.. ukierunkowaniem własnej postawy..

      Usuń
  6. Zrobiłem mały edit żeby było jaśniej ;) 5!

    OdpowiedzUsuń
  7. Theo - ciekawy ten zakład. nie wpadłem nigdy na ten pomysł. Dojrzały artykuł. Sprawdzę co ten sam zakład przyniesie w moim życiu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawy art., piszesz w sposób który potrafi zainteresować czytelnika :)

    OdpowiedzUsuń