niedziela, 7 października 2012

Z pamiętnika pijaka ... vol.2 (Wojna i Pokój)



It's a Mans World ... rzucam jako podkład do wpisu. Wszystko w okół ma jakiś pasujący soundtrack. A ja myślę o moim męskim świecie.. Co dzień zaglądam ludziom do głów bo wszystko ma gdzieś początek. Wszystkie początki zaś coraz częściej przekonuje się, że leżą między skrońmi. Chce je poznać. Nie lubię duchów. Co więc z męską głową?

Jesteś z Warszawy.. to pewnie za legią ? Powinieneś przegrać tę bitwę z moim ziomem .. ona jest ze mną .. a może tak po prostu ? masz jakiś problem ? - Chill boooy! Żal mi czasu na Twoją złość. Wolę się napić. Bitwy ocenia jury, ona jest z Tobą, odnotowane. Jedynym moim problemem jest zaś znalezienie drogi do sklepu.. pomożesz ? - Yy, zdrowie. Kilka lat, kilkadziesiąt miast, kilkaset osób i zaledwie 2 niereformowalnych białych nosów z którymi nie udało się znaleźć nici porozumienia. 'Inny ja', kilka tygodni, kilka sprzeczek, parę bójek ?

Koniec pacyfizmu ? A początek ?. Pierwsza taka zmiana nastąpiła gdy uznałem, że budzenie się obok obcych kobiet nie sprawia mi już takiej frajdy.. Pierwszy miesiąc bez seksu i pijany sam prowokowałem do spięć. Na marginesie, jeśli narzekasz, że Twój boy jest troglodytą co tłucze się po nocach zajrzyj do sypialni. Ty podniesiesz nogi, jest duża szansa, że on opuści pięści. "Peace" nie przez przypadek chodzi w parze z "love". Ten problem jednak łatwo daje się rozwiązać ...

Mówiłem, że ostatnio trochę ćwiczę ? No więc prawie 4 miesiące. Siłownia, ostatnio Kickboxing, biegi. Whoa, To dopiero zmiana - ciało reaguje w nowy sposób a instrukcji interpretacji tych sygnałów, brak. Gdy czujesz że masz siłę, ten sam koleś, który parę miesięcy wcześniej nie irytował Cię aż tak bardzo i chciałeś tylko by wyluzował, by dał spokój, dziś nadwyręża Twoją cierpliwość więc ..  Knockout .. w mięśniach siła, w ciele zdolność do jej wykorzystania. Fuck, czemu nie? To dziwne ale pokusa zweryfikowania tego z rzeczywistością jest ciężka do odparcia - wojna mode on. i co, 'it's a man's world' ?

Mans world. Jasne. Straszny ze mnie twardziel. Pijane sparingi to pewnie szczyt ambicji każdego fightera. Bardziej męskim jawi mi się przepuszczanie kobiet w drzwiach.. Nie będę wykładał o pacyfizmie, szczególnie z jeszcze gojącą się ręką po tulipanie, po za tym chce mówić o czymś innym ... W sztukach walki, szczególnie na wschodzie, dużo mówi się o duchowości. Równowaga i wewnętrzny spokój. Dla szukających przygód brzmi pewnie jak bzdura, podobnie jak scenki w filmach, w których mały, stary chińczyk tłumaczy wielkiemu gościowi, że nie chce z nim walczyć po czym broniąc się przed jego atakiem nokautuje go w 2 'prostych' ruchach. Sam wybrałem sztukę walki, w której duchowość kończy się na posiadaniu 'ducha walki', i wyzionięciu go na treningach, nie znaczy to jednak, że jej (duchowości) nie poszukuje..

To w zasadzie wpis o poszukiwaniu. Jeśli chcesz potwierdzać swoją męskość, dowodzić racji czy siły pięściami. Nie zaimponujesz mi. Wręcz przeciwnie. Z drugiej jednak strony nie uważam by bezbronność rodziła pokój, dlaczego? bo strach nigdy nie wprowadzi pokoju. Ćwiczę i uczę się bo chce mieć siłę, która mi na niego pozwala. Zaczynam też rozumieć czemu Ci którzy walczą, nie piją ani nie ćpają. Równowaga. Walka uczy samokontroli, samoświadomości. Ciężko to utrzymać gdy, jak napisał Włodi, "koks i gołda zakłócają Ci obraz" (Parias/Drzazgi). Może i dla mnie czas odstawić butelki ? Alkohol plus jakikolwiek negatywny bodziec to groźny wyzwalacz. Brak równowagi w różnych sferach życia, plus poczucie siły a wyzwalacz może okazać się mocno szkodliwy (niekoniecznie dla mnie). Równowagi wciąż mi w paru punktach brakuje. Nie podobają mi się więc moje reakcje. Części z nich nie do końca rozumiem, części nie kontroluje (a przynajmniej nie tak jakbym chciał). Może Wy macie na to jakiś sposób?

Konkludując. Są rzeczy o których czytasz czy o nich słuchasz. Jak równowaga w życiu. Jak przepływ energii w ciele, emocje. Jak naturalne czy sztucznie wywoływane zmiany w swoim organizmie. Wszystko jest jednak inne gdy się o tym czyta i inne gdy się to przeżywa. Myślałem, że mając ćwierć wieku za sobą i całkiem poukładane w głowie, nie zaskoczę się odkrywając w sobie pokłady agresji (nie wyobrażaj sobie mnie z pianą na pysku szukającego zwady - to bardziej emocje, które odczuwam. złość, chęć zareagowania w inny sposób niż łagodząc sytuacje). Jak to kontrolować ? a może jest jak śpiewał Mes i to normalne, gdy

" tylko czasem, nie pomaga budda. Zawodzi pokojowy sznyt.
Nauka w piśmie zawarta, brrr nudna .. i chętnie przypierdolił bym Ci w ryj?"


Dalej wyznaje bardziej pokój niż wojnę i uważam, że to właściwe nastawienie do świata. Nocne, pijackie bójki wciąż mam za bezsensowny, zbędny objaw braku kontroli nad sobą. Zrozumiałem też praktyczne znaczenie jednego z najsławniejszych komiksowych przekazów: "duża moc to duża odpowiedzialność" (Wujek Ben/Spiderman). Szukam więc sposobów jak nadążać z mentalną kontrolą nad rosnącą siłą bo o to drugie okazuje się jest znacznie łatwiej niż o to pierwsze. Jakieś pomysły?

5! T.

3 komentarze:

  1. Pierwsze czego uczy jakakolwiek sztuka walki to cierpliwość. Charakter jaki wykształtuje każdy człowiek na macie będzie mówił w sytuacjach nocnych wiraży "daj mu spokój". Co z tego, że wyślesz gościa do szpitala? Do końca życia przyjdzie Ci wypłacać odszkodowanie, czy też rentę z tytułu jego niepełnosprawności. Walka i jej sztuka która jej towarzyszy powinna być zamknięta tam skąd wyszła: z mat czy ringów. Pijackie sparnigi niczemu nie służą tym bardziej jeśli ma to się odbić tylko na prowodyrze.

    Obecnie rok brazylijskiego jiu jitsu, i muay thai. Kiedyś zażarcie karate i boks.

    Peace!

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam czytać Twoje słowa. To zadziwiające jak dobrze zdajesz sobie sprawę ze swoich niedoskonałości, podziwiam chęć i determinację do zmian. Nie ma ludzi idealnych, ale zdecydowanie za mało jest osób, które mają siłę walczyć o swoje marzenia z takim uporem jak Ty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cierpliwość, przede wszystkim cierpliwość. Nic nie daje większych efektów niż żmudna praca- praca nad samym sobą. To praca trudna, ale nie dla kogoś kto ma motywację, a Ty ją masz, widać że ją masz. Krok po kroczku walcz o bycie "lepszym sobą", a ja trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieję, że takich ludzi jak Ty będzie coraz więcej... oraz że ja sama znajdę w sobie tę motywację do walki, bo chociaż pisałeś o "Men's world' walka o siebie dotyczy każdego z nas, nie tylko w walce fizycznej przecież.

    OdpowiedzUsuń