sobota, 29 grudnia 2012

Znajdując siebie ... vol.1 (Głębia powierzchownych ocen - czyli nago przed lusterem)



Oparłem lustro o ścianę i usiadłem przed nim na podłodze z kolanami podciągniętymi pod brodę. Siedzę nago. Cokolwiek na siebie nie włożę zaraz mnie określa, klasyfikuje. Nawet nie mając na sobie nic, definiują mnie: długość włosów, zarostu, zadbanie paznokci, kolor zębów, umięśnienie czy przeciwnie: około-brzuszna opona.. Czy moja tusza zdradza moje zaniedbanie ? brak samokontroli ? silnej woli i samozaparcia ? a może to sprzeciw wobec płytkiego świata, w którym naczelną wartością jest wygląd zewnętrzny?  Jak mogę powiedzieć Ci kim jestem.. ?

Noszę w sobie historię. Kilkadziesiąt utworów których możesz posluchać, wpisów na blogu, które możesz przeczytać. To wszystko część mojej historii.. Czy mam przyłożyć rękę do tego byś oceniał to po okładce ?

Myśle, że zawężamy kręgi znajomych by nie zwariować. Myślę, że firmy coraz częściej regulują ubiór swoich pracowników by przyzwyczaić ich, że od 8:00 do 16:00 nie mają wyrażać siebie,a firmę. My jednak nigdy nie pozwalamy pozbawić nas całkowicie możliwości wyrazu siebie - z jakiegoś powodu bardzo tego potrzebujemy - więc kolczyki, więc marki, tshirty, tatuaże i kolor włosów!. Często inne na grono współpracowników, grono znajomych i grono rodziny. Lubimy wąskie grona. Jesteśmy w stanie przewidzieć ich interpretacje  i w tym jasnookreslonym szablonie łatwo nam dobrać takie elementy, by wszyscy wiedzieli co chcemy im przekazać. To jak 'nasza historia', w jednym obrazie, wg. umówionego 'skrótu myślowego' z którego każdy szczegół jesteśmy gotowi rozwinąć w razie potrzeby.. 'A wiesz, ten Tshirt to z Alkopoligamii. Jego historia to cała twórczość Mesa, jego wizerunek i światopogląd którym dzieli się w swym przekazie, niezależność, nonkomformizm, nie poddawanie się trendom'..  ; ) noo. ; )

Weźmy kogoś innego. - Mam 20-kilka lat. Noszę żeńskie imie, air maxy, luźne jeansy, albo leginsy, szerokie kolorowe paski, równie barwne rozpinane bluzy, nie stronie od czapek new-ery.. kim jestem? A w którym gronie ? Dla pracodawcy.. kreatywną, barwną, pełną pomysłów, przebojową dziewczyną ? Wśród pracowników wyluzowaną fajną osobą (nie dziewczyną bo mam wrażenie, że nie dostrzegają mojej seksualności) ? W gronie rodziny.. niedojrzałym dzieckiem (tu może lepiej się przebiorę) ? W gronie znajomych.. ciekawą dziewczyną, a dla tych którzy znają mnie najlepiej nawet kobietą. Pasującą do otoczenia, ale nie z tych, które można traktować przedmiotowo - nie jestem pusta, mam coś do powiedzenia, jestem silna. Mówię 'kolesiom' by traktowali mnie na równi i z szacunkiem ? I potrafię być dla nich kumplem nie tylko 'dupą' którą chcą poderwać.

A w gronie nieznajomych na ulicy ? ... może chłopczycą ? W gronie tych pustych lafirynd o blond włosach i z tapetą na twarzy ? - a gówno mnie to obchodzi, one są płytkie. A może to moja wymówka ? Może w ten sposób maskuje swoją tuszę i to że nie chce mi się zadbać o siebie by wyglądać jak one ? Może to właśnie teraz.. tak: to sprzeciw wobec świata dla którego ważny jest wyłącznie wygląd zewnętrzny! A wśród facetów w garniturach ? wśród 'napakowanych okładek 'Mens health' ? - niezłe z nich ciacha i na pewno docenią mnie gdy poznają moje wnętrze!' e, e .. pobudka! Nie poznają - No to założe dziś szpilki, krótką mini, pończochy, mocniejszy makijaż, poprawię paznokcie, fryzurę, założe coś z większym dekoldem.. to takie łatwe być pustą!. Takie łatwe? - przyjmijmy, że tak : ostatnie dwie grupy zwróciły większą uwagę. Szefa mniej ciekawi Twoja kreatywność a jednak rozmawia z Tobą dłużej i jakby z większą uwagą. Współpracownicy jakoś nie przychodzą na przybijanie piątęk, mówią 'ooo, cześć'. Dziewczyny jakby z zazdrością, chłopcy jakby powtarzali w myślach wcześniej przygotowany plan rozmowy. Koleżanki mówią, że wyglądasz jak lafirynda - i niby co tym chcesz osiągnąć ?, koledzy stoją jakby bliżej i wypowiadają się zupełnie inaczej. Kim jesteś ? A te dwie grupy ? Zwracają większą uwagę. Te 'Lafiryndy' jednak dalej nie mają Cię za jedną z nich, a goście w garniakach dalej jakoś nie padają z zachwytu, why ? (odpowiedź za 2,5 akapitu)

Jedna z 'lafirynd' ma na imię 'Tequila', wygląda tak codziennie. Świetne stroje, drogie buty a jej narzeczony podwozi ją codziennie swoim mercedesem, do, hmm.. może domu poprawczego dla nieletnich? gdzie 'po godzinach' jest wolontariuszką i mówią do niej Tila ? może na studia z resocjalizacji bo z tym wiąże przyszłość ? Może do chorującej babci będącej najważniejszą dla niej osobą na świecie ? W gronie Twoich znajomych jest lafiryndą. W swoim - kobietą: Silna, inteligentną, niezależną, o dobrym sercu a zarazem.. niezwykle sexowną! - Ej, czy nie taką chciałabyś być ? a skąd! ; )

- No więc, siedzę przed tym lustrem. Wyobrażam sobie jednak, że zawartość ramy nie odbija mnie. Jest  płótnem. Ja mam zestaw farb w swojej szafie i łazience a teraz mam opowiedzieć swoją historię w kilku pociągnięciach pędzla. Czemuż ja nie potrafię malować! Znam się na słowach, nie obrazach..

Noszę w sobie historię. Kilkadziesiąt utworów których możesz posluchać, wpisów na blogu, które możesz przeczytać. To wszystko część mojej historii.. jak mam wyrazić je w innej formie ? Szerokie spodnie, luźny Tshirt z wielkim 'MY' na piersi - każdy wie 'My tępimy głupote każdego dnia, z dala od plastikowych dźwiek', szeroka bluza z kapturem. I'm rapper baby! Jestem niezależny 'pierdole system to chyba oczywiste', Może krótkie włosy i lekki zarost .. I'm badboy baby. Fuck. Może jednak wąskie spodnie, marynarka, szal przerzucony przez ramie - I'm artist ?  A dres i niewkurwiaj mnie dzisiaj! ? To nie ja, nie ja, nie ja !wiem.. dziś chce garnitur - I'm biznesman -. Hmm, w moim gronie to raczej 'robię dziś coś w czym czuję się nieswojo'. - Stary, a Ty po co, żeś się tak odwalił ?. Pamiętajmy o gronach, które interpretują (teraz odpowiadam na pytanie 'why?' z przed dwóch i pół akapitu): Gdy pójdę do klubu gdzie wszyscy są w garniturach może będę się czuł wyjątkowo (dla mnie to wyjątkowe), dla grona w którym jestem to normalne - i niby czym teraz mogę wyróżnić się w tym dziwnym świecie którego nie znam?, w którym wszyscy noszą garnitur. Jestem pospolity w ich oczach nawet jeśli dla mnie to szał! Oni zwracają uwagę na rzeczy o których istnieniu nawet nie wiem. I i tak oceniają mnie kiepsko. Z tym, że teraz na levelu spostrzegawczości do którego 'nie dorósł' ktoś 'z zewnątrz'.

Hm. Kim więc jestem ? Jak często mam się przebierać by wyrazić się w każdym możliwie gronie jako ten sam ? Czemu w ogóle tak bardzo potrzebujemy wyrażać się przez wszystkie te elementy? Czy 'doba internetu', pęd świata i ulotność informacji sprawiły że czujemy się tak rozpaczliwie niewysłuchani ? Że chcemy przekazać jak najwięcej informacji o sobie tą nasza okładką myśląc że inaczej nikt nigdy ich nie wysłucha ?  ( Cześć jestem fanem Michaela Jacksona ? , Cześć jestem pewna siebie ? )  A może ta Twoja historia tak na prawdę jest nudna i chcesz ją nieco ubarwić ? Może ubierasz się jakkolwiek bo nie wiesz, że masz coś do wyrażenia?, A może tak bardzo boisz się, że ocenią Cię jako innego niż faktycznie jesteś przez to, że nieumiejętnie dobrałeś okładkę, że postanowiłeś nie uznawać tego, że ona w ogóle mówi coś o Tobie ?

Ja noszę w sobie historię. Określam ją z każdym wpisem, każdym utworem, który nagram. Każdym zajęciem którego się podejmę, rzeczą którą stworzę i tym jak ona działa i jestem tego świadomy. Określam siebie tym co wybieram.. zarówno w kwestiach poważnych, błahych czy np.w kwestii doboru partnera  (na marginesie szansa by w moim przypadku wybór padł na dziewczyne w airmaxach jest w granicach +/- 0,1% .. i te 0,1 wygląda >tak<) chciałem to dodać, po to by również się określić w pewnej kwestii). Czy mogę łudzić się, że nie określam swojej historii tym co mam na sobie? yy. Nie.

Prawda jest taka, że oceny boją się tylko Ci nieprzygotowani do testu. Jeśli oburza Cię płytkość świata to znaczy, że to Ty masz problem. Jeszcze zaczynając ten wpis było mi jakoś niewygodnie z tym, że mój strój, długoś włosów i w ogóle cały ten pierwszy akapit ma mnie jakoś definiować. Ale codzienność wygląda zawsze tak samo. Jesteśmy stworzeniami stadnymi i chcemy zaciekawiać ludzi swoją historią. To po to w ogóle komunikujemy się ze światem. Jeśli nie potrafimy lub boimi się zrobić to publicznie (gdzie nie ma 'umówionych skrótów myślowych/interpretacji') to robimy to w wąskich gronach, podobnych nam, ze ściśle określonym wskaźnikiem tolerancji. Dlatego to ładne dziewczyny zwykle siedzą razem przy stoilku a brzydkie siedzą razem, przy innym stoliku..

Ten temat pewnie mógłbym ciągnąć jeszcze przez tysiąc stron by wytłumaczyć tym źle wyglądającym, że jest to dla nich konstruktywny wpis i tym ślicznym, że dla nich również (bo nie chodzi w nim o to by ich pochwalić). Zarapowałem kiedyś, że 'nie wiem kim powinieneś być więc Cię nie ocenię' i tego się trzymajmy. Jeśli ważysz 146 kg to może postanowiłeś udowodnić w jakimś zakładzie że to nie ma znaczenia i że poderwiesz jakąś mega modelkę wyglądając właśnie tak. Okey. Szanuje to (bardzo). Jeśli postanowiłeś nigdy nie użyć żelazka (to trochę jak ja) by wyrazić swój sprzeciw do konsumpcyjnej wynalazczości rzeczy pragmatycznie zbędnych (to nie ja, ja jestem po prostu leniwy ale pracuje nad tym) - to okey. Szanuje to. Jeśli wyglądasz jak gej i mimo nienagannej sylwetki jesteś przerysowanym metroseksualistą, albo masz ćwieki w nosie, makijaż z ilością czerni zaczerpniętą od pandy, albo cokolwiek innego w czym nie mogę doszukać się logicznej podstawy innej niż podlegające leczeniu zaburzenia psychiczne to również jestem w stanie to uszanować tak długo jak długo Ty jesteś przekonany o realności swojej 'okładki'. Jeśli jednak codziennie siedzisz i płaczesz, użalasz się, z obrzydzeniem patrzysz w lustro, zakładasz cokolwiek 'bo nie wiesz co'.. to wiedz, że świat się nie zmieni. Ludzie i tak Cię ocenią a póki Ty czegoś nie zmienisz ocenią Cię 'źle', 'niewłaściwie' albo nawet 'niezgodnie z tym jaki jesteś w głębi' a zrobią to nie dlatego, że oni są źli i niedobrzy tylko dlatego, że to jak wyglądasz określa Ciebie. Mówię to Tobie bo ostatnio dociera to również do mnie. Jesli pozwolę Ci myśleć tak jak dotąd, że jestem HipHopowcem, co ciągle pije, dyma i ma 'wyjebane' na wszystko, łącznie z tym co ma na sobie i jak wygląda to nie mogę mieć pretensji, że przez ostatnie 2 miesiące słyszę zewsząd 'Ty? nie pijesz, oh my, mój świat się wali' zaś kobiety co bym nie mówił są pewne, że chce tylko pozbawić je bielizny.. zasłużyłem, ale ..

Czas na zmiany. Również w tej, hmm wizerunkowej kwestii. Czuję, że zaczynam wiedzieć kim jestem i z pewnością nie jest to ten gość o którym przed chwilą wspomniałem. Moim celem jest aktualnie byś patrząc na mnie widział całą moją historię - każdy wpis i utwór, ale zupełnie nie zamierzam zrobić tego obwieszając się 'symbolami'. Wręcz przeciwnie. Myślę, że jest świetna 'druga strona': brak zdeformowań w przekazie, nienaganność, niepozwalająca Ci na negatywną ocenę. Niekoniecznie chciałbym błyszczeć okładką (a przynajmniej nie uda mi się to od razu), mogę jednak sprawić byś zerkając na nią chciał/a posłuchać mojej historii a ta .. no cóż ;) zaciekawi Cię na bank! ; ) Na słowach znam się już znacznie lepiej.

New Life.
5! T.

------------------------------------------------
PS:
No alko : day 69
No cigarettes : day 60

4 komentarze:

  1. Ok. Wszystko rozumiem, z większością się zgodzę. Natomiast chciałabym coś zaznaczyć (jeśli można). Jeżeli znasz się na słowach (z resztą jak inni piszący teksty) to dlaczego cały czas mylisz/mylicie pojęcia: OCENA - ma jasną formę związaną z procesem poznawczym. Nie da się żyć bez oceniania, w jakiejkolwiek dziedzinie, na jakimkolwiek polu. Opinia o czymś lub o kimś dokonana w wyniku ANALIZY różnych rzeczy. Proces systematyzowania i klasyfikowania. "Klucz" pamięci, dzięki któremu możemy przypomnieć sobie lub wydobyć informacje, bez kolejnego już procesu poznawczego, który zrobiliśmy za pierwszym razem. Nie ma więc wydźwięku pejoratywnego o który często chodzi. Słowo z jakim się wszystkim myli to OSĄD. To jest zabarwienie stricte negatywne. Interpretowanie człowieka po chwili, szybkim zerknięciu. Wydawanie sądów jest z gruntu widziane jako złe, krytyczne, niesprawiedliwe. Nie wiem dlaczego ludzie nie rozróżniają tych dwóch znaczeń. Nie ma sensu spierać się i pisać, że świat się zmieni, bo tak nie jest, ponieważ każdy z nas posługuje się ocenami. Najważniejsze jest jednak nie posługiwanie się osądami. To w ten sposób można zrobić komuś krzywdę, wyżyć się, postąpić po prostu źle. Każdy będzie oceniał Twoją muzykę. Ale pytanie: czy lepiej, by była to konstruktywna krytyka, która Cię czegoś nauczy, a przez ocenę słuchającego i umiejętność jasnego przekazu pozwoli Ci nie obrazić się, a raczej wyciągnąć coś dla siebie, czy wolałbyś hejting? Ocena, czy osąd? A propos: oprócz doskonałej puenty w której znalazło się miejsce na ważność komunikacji w procesie oceniania, poza tym ją pominąłeś. Komunikacja przecież powoduje w jaki sposób coś odbierzemy i co mówiący miał na myśli. Przy okazji: nie zawsze to jak wyglądasz określa Ciebie - tylko z perspektywy innych (bo to chyba masz na myśli). I ciekawostka: ten akapit, który kończysz słowami: "zasłużyłem, ale...". Nie ma żadnego "ale" - zasłużyłeś i tyle. Pracowałeś na to latami. Sam sobie zaprzeczasz. Tłumaczysz jaki jest świat, a potem piszesz "jeśli pozwolę Ci myśleć jak dotąd". Pozwolisz? I tak ten, który chce będzie tak myślał, a Ty możesz na głowie stawać. Niczego to nie zmieni. To jest właśnie negatyw osądu, który nas wszystkich tak boli, a który Ty starałeś się wyjaśnić, że to "norma". Pozdrawiam. M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię wpisy zaczynające się od 'wszystko rozumiem' ;) A serio, fajny komentarz, chętnie podejmę ;).

    Przez chwilę przestraszyłem się, że faktycznie popełniłem duży błąd myląc 'ocenę' z 'osądem'. Jestem jednak przekonany, że mimo wyraźnego wyodrębnienia tych 2 pojęć (nie do końca była taka potrzeba) użyłem słowa o właściwym znaczeniu = Ocena.

    Dlaczego? Ponieważ ten wpis nie dotyczy negatywnych/nieuczciwych osądów i hejtingu. Wręcz przeciwnie. Mówi on o 'uczciwych' wynikających z dokonanej analizy ocenach. Mówi o tym, że wyrażamy siebie również poprzez nasz wygląd zewnętrzny. Najczęściej używam w nim słowa 'określa' i od początku piszę w 1 osobie - rozważając nad tym w jaki sposób Ja się określam i co swoim wyglądem komunikuje światu. Także o tym jak różne są interpretacje zależnie czy grupa ma ustalony 'szablon' czy nie.

    Tak na prawdę to cały wpis jest o komunikacji. Od początku uznaję nasz wygląd za 'okładkę' po której ludzie (łącznie ze mną) automatycznie będą starać się ocenić naszą historię, będą chcieli odpowiedzieć na pytanie 'kim jestem?'/'kim on jest?'. Ocenić, nie pochopnie osądzić jako 'dupkiem' lub 'fajnym facetem'. Tą też ocenę traktuje w tym wpisie jako 'Normę'. Zresztą podobnie jak Ty, gdy piszesz: 'nie da się żyć bez oceniania'. Swoją drogą pochopne, bezzasadne osądy uważam za pewną 'patologię'. Zgadzam się,że mogą skrzywdzić i pewnie kiedyś o tym napiszę, ale mimo bycia 'na granicy' po prostu nie poruszam tego tematu w tym wpisie.

    Puentując. W tym wpisie myślę nad tym kim jestem? (to częste pytanie), w jaki sposób to wyrażam i jak ludzie odbierają moją historię w tej formie (jaką jest mój wygląd).

    Używam stwierdzenia, że 'pozwolę' komuś'jakoś'o mnie myśleć, jednak nie chodzi o to, że mógłbym mu czegoś zabronić. Na aktualny 'wizerunek' zapracowałem dużo pijąc, źle wyglądając i robiąc większość z tego co mówią. Jak najbardziej 'zasłużyłem'.
    Jednak słowo 'Ale' pasuje tu równie dobrze. 'Zasłużyłem', 'ale' Czas na zmiany! Nikomu niczego nie zabronie, ale przysłowiowym 'słowem i czynem'.. no i wyglądem w kontekście tego wpisu mogę wpłynąć na zmianę w tym wizerunku. Świat się nie zmieni - ludzie
    dalej będą oceniać, Ci którzy tego potrzebują będą osądzać, ale mając inne dane ich ocena (jak i osąd) tez będzie się zmieniać - Mogą zobaczyć, inną niż dotychczasową, historię myśląc o mnie. I to właśnie zamierzam sprawić.

    5! T.

    OdpowiedzUsuń
  3. Theodor, mam wrażenie że nie czytasz swojego tekstu po tym jak go piszesz. "a jej nażyczony"?! Narzeczony - literówka i ort. i to rażący, a wystarczy pisać w jakimś edytorze typu Word i poświęcić chwilę na korektę. Jeżeli czytam jakiś tekst, a widzę takie byki to przechodzi mi ochota nawet na ustosunkowanie się do treści i wg mnie jest to brak szacunku dla czytelnika. Nie wspominając o używaniu apostrofów zamiast cudzysłowu, niewłaściwe stawianie znaków interpunkcyjnych. Homie, please ogarnij się. :-)

    pozdrawiam,
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pracuję nad tym - podobnie jak nad dykcją w utworach. Narzeczony poprawiony.. nie mam nic przeciwko mailowi z wypisem błędów z miejsc w których takowe dostrzegasz. Mam świadomość tego, że mam z tym problem (bo tekst przed opublikowaniem czytam zwykle kilka razy) i z czasem jakoś się z nim uporam. Tymczasem przymruż oko albo/i ślij maile ;)
      5! T.

      Usuń