poniedziałek, 3 września 2012
Promocja w undergroundzie ? Rada nr.1
... lubię przyglądać się temu co dzieje się na naszej rodzimej scenie.
Poziom, rozwój muzyki, jej różnorodność, umiejętności raperów, to co mają do powiedzenia... zarówno tych z mainstreamową marką jak i undergroundowym nurtom.. Na prawdę staram się być na bieżąco, niekiedy jednak ciekawsze niż słuchanie muzyki jest przyglądanie się rozwojowi "promocji" ..
Na szczycie mało mnie już dziwi .. Facebooki liczone w setkach tysięcy, mailingi w setkach lub chociaż dziesiątkach, subskrybcje na Youtube - prawie każdy ma swoją markę odzieżową, wytwórnie, konfiguracje gościnnych występów pomału się wyczerpują, gwiazdy nagrywają swoje internetowe programy, coraz częściej znajdują się sponsorujące ich firmy.. dobrze. Ci goście mają już po 30-40 lat i kasa musi się zgadzać - choć osobiście liczyłbym, że zaprowadzą HipHop 'wyżej', żeby scena miała więcej 'szczebli kariery' niż 3 ! No ale, do tego tematu wrócę może kiedy indziej ponieważ ...
Tymczasem. O wiele, wiele 'niżej', na osiedlach, przedmieściach, wsiach i .. wszędzie. Żyją tysiące młodych raperów i raperek, próbujących zabłysnąć.. wejść do świata 'show biznesu'. Rozglądają się po świecie pełnym możliwości, obserwują swoich idoli, którym zazdroszczą (czasem to dobre, czasem złe) i myślą jak zająć ich miejsce ...
Błąd logiczny większości z tych młodych "artystów" polega na tym, że starają się stosować te same kanały promocji co ich idole.. którzy do miejsca, w którym są, dostali się zupełnie inną drogą niż metody, które wykorzystują dzisiaj. Efekt ?
Ekipa XYZ. ; Staż w grze : hmm, 4 lata (choć równie dobrze może być 10) ;
Poziom/Pomysł na rap: jak tysiąc innych (choć nawet mogą być nieźli) ; a oprócz tego ...
Ostatnia płyta nagrana w wynajętym studiu, wraz z mixem i masteringiem by nadać ich przeciętnej muzyce dobrego brzmienia. Bity to mieszanka marnych brzdąknięć ich zioma z bloku i kupionych na single bangerów od znających się na rzeczy beatmakerów.. o nich samych zaś wiadomo tyle, że mają 300-800 fanów na facebooku, wyprodukowali 2 klipy do których nie potrenowali nawet machania łapami przed kamerą a których liczba odsłon ledwo dobija do 2 ? może 3, 4 tysięcy. Zrobili własne Tshirty (idąc za swoimi idolami), płytę wydali w pięknym digipacku, na okładce widnieją loga wszystkich portali internetowych, które odpisały im na prośbę o patronat (na szczęście cały pomysł na okładkę to średni wrzut ich 3 literowej nazwy składu więc logówki nie mają czego przysłaniać) .. oni zaś wrzucili na swój fanpage link do płyty, info jak nabyć ją w fizycznej formie i myślą, że nie pozostało im nic ponad oczekiwanie na wielki sukces! (oczywiście niekomercyjny bo przecież oni, się nie sprzedadzą!)
Rozmawiałem z setkami przedstawicieli ekip typu XYZ w całym kraju. Regularnie obserwuje część z nich, ciekawi mnie co zrobią i jakie przyniesie im to efekty.. Bardzo nikły procent staje się nazwą, którą skojarzyłbyś po wymienieniu na tym blogu.
Do wszystkich tych ekip zawsze miałem to samo pytanie ... "Po co Wam to ?" te digipacki, klipy, Tshirty ? myślisz, że jak masz lepiej zmasteringowaną płytę to więcej osób ją sprawdzi ? Nieee ! dlaczego ? bo i tak nikt Cię nie zna!
Możesz liczyć na to, że któryś z Twoich utworów zostanie hitem internetu, ale pamiętaj, że wszyscy Twoi idole doszli do momentu w którym są za pracę wykonaną jeszcze przed Facebookiem, ba .. nawet przed gronem czy Myspacem .. przed zarabianiem z Youtuba itd. Świat się kręcił, przegrywane kasety kursowały po mieście i musiałeś wyjść z domu żeby ktoś o Tobie usłyszał!
Dzisiejszy świat daje dużo możliwości ale to jedna z tych rzeczy, która prócz paru wyjątków się nie zmieniła. Pierwsze pytanie, które zadał mi Solar po tym jak BRO zaczął zdobywać popularność brzmiało : "Theodor, czy to możliwe, że ktoś rapuje w tym mieście a Ty nigdy go nie widziałeś?" - Cholera, Nie!
Nasz Bieber to jeden z nielicznych wyjątków. W całej reszcie przypadków czeka Cię jednak sporo wyjść z
domu zanim ktokolwiek zapamięta Twoją ksywę. Łatwość promowania muzyki w internecie, na początku przede wszystkim powinna bowiem pozwalać łatwo Cię w nim znaleźć .. najpierw jednak spraw by w ogóle ktoś szukał.
Ekipy XYZ przez te swoje cholerne Digipacki i klipy myślą, że już zrobili swoją robotę. Żeby nie było, nie uważam, że np klipy są złe .. ale wszystko w swoim czasie.. a jak się może orientujesz sam dotąd nie mam ani klipu ani żadnej fizycznej wersji swoich wypocin o digipackach nie wspominając. Tymczasem XYZ myśląc, że zrobili wszystko co w ich mocy, grając koncert w swoim mieście przychodzą na niego we 3, zabierając ze sobą, jeden młodszego brata, dwóch pozostałych swoje dziewczyny!? what the fuck ?
Gdy ja w 2004 wraz z Puociem graliśmy pierwsze koncerty upewnialiśmy się ,że wszyscy Nasi ludzie na 2 godziny przed imprezą rozpoczynają before (Na ogół będąc tam z nimi). Na Warszawskich przeglądach widziałem ekipy, które mieszkając kilkadziesiąt kilometrów od Wwa wynajmują autokar i wypakowują go po brzegi ziomami by dowieść ich na swój koncert. Od jednej z moich ulubionych ekip do dziś dostaje smsa zawsze jak tylko grają koncert! .. Można dzwonić, pisać, spotykać się, rozklejać plakaty na osiedlu i milion innych rzeczy .. a zamiast tego, czasem mam wrażenie, że te młode ekipy grają koncerty za karę, albo czują się gwiazdami i myślą, że to obowiązek organizatora zapewnić im publiczność .. łaskawie więc wyślą mi zaproszenie na wydarzenie, czego i tak zwykle nie sprawdzam!
Ciężko wyobrazić sobie lepsze zmuszenie mnie do zainteresowania się Twoim koncertem niż 60 osób, które przyszły tam tylko na Ciebie mimo, że ja nigdy o Tobie nie słyszałem! to zdanie powtórzy Ci każdy w klubie. Jeśli 60 osób już ciągnie pod scenę, podejdzie tam drugie tyle. Posłuchają Twojej muzyki i bądź pewny, że jeśli jesteś dobry zapamiętają lub będą dopytywać następnego dnia o nazwę Twojej ekipy! To najprostszy sposób na nowych słuchaczy..
Za każdym razem gdy grasz w swoim mieście powinna być to dla Ciebie ciężka praca drogi składzie XYZ! Jeśli zaś ją zawalisz gdy dostałeś na to szanse, nie dziw się że następna okazja szybko się nie pojawi! Najprostszym powodem są zawsze pieniądze! Jeśli organizator widzi, że ściągasz mu na imprezę 60 osób. Odnotuje że zapraszanie Cię na imprezę jest dobrym pomysłem.. być może następnym razem będzie to support przed kimś z pierwszej ligi a to dla Ciebie najlepsza możliwa reklama na tym etapie Twojej "kariery". Szczególnie jeśli przybyła z Tobą grupa nakręci resztę publiczności!
Rozumiem w pełni promocje i biznes mainstreamu. Jestem za. Nie rozumiem jednak undergroundu, któremu się NIE CHCE! Przypomnij się choćby znajomym z podstawówki, ale spraw, żebyś nie grał dla pustej sali jeśli zamierzasz kiedyś zastąpić swoich idoli. 60 osób na Twoim koncercie to więcej niż 600 odsłon utworu na Youtubie! Ściągnij więc ludzi na swój koncert! To rada nr. 1, następne może wkrótce..
Pozdrawiam
// Theodor 5!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz