środa, 11 grudnia 2013

Alkopoligamia - Organizm / Żyły - tekst

Alkopoligamia -  Organizm (Youtube) : 


 Theodor #Zw. (Żyły)

O dziwo nie Mes, wpompował we mnie marzenie,
by być na scenie, choć niejednokrotnie skurwiel umiał podnieść ciśnienie ;
i może mogłem, być już głównym strumieniem,
ale ja chce wpierw dotrzeć do każdego zakątka siebie,
nim pozwolę by cokolwiek ze mnie płynęło do .. Ciebie
(płynęło) Sam juz nie płynę, a Karwel świadkiem że umiem.
Promile które krażyły we mnie, twardzieli wpychały do trumien.
Czuję się członkiem ekipy, choć inny grają pierwsze skrzypce u nas.
Ja jestem trochę ze wszystkimi, trochę sam, trochę więcej teraz myślę, co Kuba?
jestem Żyła, jak Piotr, lecimy wysoko w chmurach,
a Ty nie zadzieraj łączy nas coś więcej niż muza.
To coś więcej niż muza.

5!T.

piątek, 8 listopada 2013

Theodor : Łańcuch (Text)


Theodor : Łańcuch na youtube


Zw#1
Tak mocno czuję to jak świat nas tłamsi.
Sam nie wiem czy umiem korzystaćz danych szans mi.
Czasem się boję że zburzę świat w którym trwasz i
nie będę dość silny żeby zbudować Ci trwalszy
Czasem zazdroszczę tym dla których świat jest łatwy,
a chwilę później krzyczę nie chcę żyć jak każdy.
Każdy? kiedy obelgą stało się być normalnym ?
a może te same łańcuchy różne noszą nazwy.
Chcemy być w miejscach by nie ominęło nas nic,
ludzie i wydarzenia byle nie myśleć o tym jak żyć.
I płynie czas budzimy się coraz starsi,
coraz więcej spraw mamy, coraz mniej nas w tym.
Co mógłym Ci obiecać ponad to że jestem jak Ty,
zagubiony w świecie szukający własnej prawdy.
Najbardziej mnie przeraża że na dzień nim będę martw,
powiem miałeś tyle opcji czemu nie wybrałeś żadnej.

ref#
Wciąż trzyma łańcuch mnie, a chciałbym żyć tu naprawdę
z barwami wiatru biec jakbym był wolny od zawsze
może bym znalazł swój cel, nie tylko pieprzoną frustrację
a może brak nam tylko siebie, chodź będzie raźniej

Zw#2
Dziś mało kto się boi pracy czy porażki,
częściej tu nie wyruszasz wcale nie wiedząc dokąd masz iść.
Im dłużej zwlekasz tym cięższy staje się start i
tym łatwiej Ci uwierzyć że nie czeka na Ciebie tam nic.
I spytasz co ja wiem, z głową pełną marzeń,
od dziecka byłem pewien, że będzie zgoła inaczej,
los miał mieć dla mnie ciasną cele lub jeszcze gorszą pracę,
każdy krok, czułem jakbym szedł na wojnę z boskim planem.
I nie wiem jak masz żyć, i skąd się dowiedzieć masz,
nie spełniłem setek celów które żem dla siebie miał.
Częściej rozmyślam dziś jakim być człowiekiem mam,
niż dokąd iść, co mam mieć, zawsze możemy zmienić plan,
- plany - historia deprech, wiecznych błędów, płonnych nadzieji,
więc może pójdziemy gdzieś razem bez celów, nasz ANTY-makiawelizm 
I nawet jeśli ktoś krzyknie to bez sensu
jak nie masz szczęścia tam gdzie stoisz nie stój (*****) w miejscu

ref#
Wciąż trzyma łańcuch mnie, a chciałbym żyć tu naprawdę
z barwami wiatru biec jakbym był wolny od zawsze
może bym znalazł swój cel, nie tylko pieprzoną frustrację
a może brak nam tylko siebie, chodź będzie raźniej

Zw#3
Co trzyma, przeszłość? nas,
ile jesteś gotowa sentymentom dać?
Nie wiem, co czeka nas i gdzie znajdziesz szczęście,
może będziesz, tamto mieszkanie przy empire state mieć.
Nie wiem co Ci potrzebne, lecz znasz mój upór
może znajdziemy Twoją drogę gdzieś na półkach BUWu.
Nie znam się na odpowiedziach, mam milion pytań
każde trudne i skomplikowane, nie znam innego życia.
Nie wiem co Ci potrzebne, wiem, że chce
nigdy więcej (***** ***) nie czuć że ...

ref#
Wciąż trzyma łańcuch mnie, a chciałbym żyć tu naprawdę
z barwami wiatru biec jakbym był wolny od zawsze
może bym znalazł swój cel, nie tylko pieprzoną frustrację
a może brak nam tylko siebie, chodź będzie raźniej



5! T.

wtorek, 22 października 2013

Nie piję od roku. Zdmuchnij świeczkę.


Było to rok temu. Wracałem właśnie z najby. Godzina ? Zwyczajowo, gdzieś między 5:00 a 13:00.
Dzień melanżu... już nieważne. Kto by liczył. Ale był to juz dobry okres. Piłem 2-3 razy w tygodniu czując że w miarę kontroluje częstotliwość, mniej nieco rządząc jeszcze intensywnością...  Kacowe spojrzenie rzucił nasz bohater na lustro... uuh,

Co sprowadziło mnie do takiego obrazu mojego życia ? Trudne dzieciństwo ? ktoś za mało mnie kochał ? A może wręcz przeciwnie, pasmo sukcesów i spełnianie marzeń.. Jestę gwiazdo ! 80 występów w rok. Rock&roll ! Byle tak dalej ...
Eh. Pierdolić... Znajdźmy prawdę. Później symbol paranoi bym mógł sygnować nim pierwsze 2 rozdziały biografii. Jak bardzo przerażonym dzieckiem do chuja można być ? co za bałagan! Wszyscy w okół wyglądali na tak, naturalnych. Naturalnie przebojowych, naturalnie pewnych siebie... skąd te dzieciaki wiedziały co chcą robić, skąd te miliardy pytań spierdoliło się właśnie na moja głowę? skąd mam znajdować odpowiedzi ? też pytanie ? kurwa. Czy oni w ogóle widzą świat tak jak ja ? Może to ja mam jakiś defekt ? przecież nie zapytam czy myślą dokąd zmierza świat ? Bez sensu. Wmawianie sobie śmeciowej wartości własnego życia też nie stanowiło z pewnością dobrego fundamentu dalszych losów.. (a może?)

Mówią mi czasem "ach gdybym mógł cofnąć czas"...
- Nic bym nie tknął! Ni chuj. Zrzuciłbym bym odrazu, umożlwiające to ustrojstwo, z najwyższego klifu w najgłębszą odchłań i jeszcze zszedł upewnić się, ze nie da się go posklejać. Jaka jest szansa, że ten przerażony gówniarz przejdzie przez to wszystko jeszcze raz nie podcinąjąc sobie żył w pół drogi, nie zapijając się na śmierć czy nie rezygnując ze wszystkiego w co wierzy na rzecz świętego spokoju na jakimś nic nie znaczącym krańcu niczego ?

Napiłem się wódy w 5 klasie. Oh, przyjaciela znalazłem w niej na zabój. Kim ja wczoraj byłem? nie myślalem ? nie bałem się!. Obiecałem sobie, że jeszcze tylko raz, żeby się nie bać. Żeby z nimi konie kraść i hulanki, swawole za szable chwyty jako druh i chwat. Żeby raz być normalnym. Tylko raz, tylko drugi. 6 klasa, 1, 2, 3, 1, 2, 3 - ding dong
- Witam oto, wraz z mym nowym światem, 2005 rok. Przyjaciele, muzyka, rap. Piękna dziewczyna u mego boku. Fajerwerki. Jestem tu gdzie chciałem ? Już ?
Czy może więc, to by nie pić czas ? Pierwsze 1, 2, 3 (gimnazjum) - próbowałem różnych rzeczy. Ale nie umiałem ich kontrolować tak dobrze jak wódy, byly przyjemne, to niebezpieczne. Wóda to zawsze żyganie wieczorem i ból głowy rano - jasno daje do zrozumienia, że to nic dobrego i wiesz że chcesz to rzucić. Drugie 1,2,3  - odpuściłem wszystkie "różne rzeczy". No - W liceum gdy Ty paliłeś pierwszego jointa, ja gasiłem ostatniego twierdząc że tego mi nie potrzeba - ja chciałem się nie bać, a nie bawić!
Pytanie jednak brzmiało .. czy w tym 2005 nie pić czas ? bo wszak szło wszystko chyba dobrze w końcu.
Styczeń, mróz i pieprzone 526 ? km od domu - Pojechałem na turniej patrzeć gdzie zaszedłem w tym swym rozwoju. 526 km (wspominałem odległość ?) ... niezła przejażdżka jak na to by spanikować i w ogóle nie wyjść na scenę... no więc.. nie czas!
Wierz mi, zazdroszcze po dziś dzień każdemu narcystycznemu gamoniowi co nie umiejąc rymować wchodzi na scenę ślepo przeświadczony o swojej zajebistości. Zazdroszczę do dziś, bo nigdy tak nie umiałem. Gdzie moja przyjaciółka ?  Trzymam to na wodzy wszak, jeszcze parę razy. Oswoję się i przestanę.

Półtora roku później nauczyłem się! nie tyle co nie pić, co znajdować punkt gdzieś między 0,3 a 0,5 ... litra, w którym już a zarazem jeszcze mogłem rapować. Ten rozdział nazwałbym "Między lękiem a zalaniem w trupa - Wódko Oj Czysto Ty moja!". Zabawne (mało), że więcej moich znajomych z uśmiechem chcą błysnąć teraz, że nałogowo piłem raczej rudą nie czystą (bystrzaki), niż dostrzega w tym smutek mojego problemu. Smutek. Może gdyby życie nie komplikowało się w tym wieku, gdybym mógł biegać sobie za mikrofonami, olewając wciąż lekcje w LO. Gdyby nie to że życie ma tyle zasranych aspektów a mnie przerażał każdy z nich. może byłoby łatwiej.

06, 07 <tu taką strzałkę wstaw - diagram taki, wykres wzrostu giełdowego>. Prace, biznesy, i kopanie tego mojego nieszczęsnego ego przez wszystko, za wszystko i ze wszystkich stron - 08 - Skracam mocno. Mało nie uciekłem. Generalnie, nic śmiesznego. Dzieciaki w 98 zdawały się wiedzieć czego chcą. A może po prostu o tym nie myślały ? 11 lat później i ja podiąłem decyzję że te moje 'teksty do bitu' to chyba już nieunikniony kierunek. <09> Tchórz co z pośród 50 opcji wybiera tę w której roi się od ocen, testów, wyzwań, wychodzenia przed tłumy. Wiesz już czemu nie cofnąłbym czasu ?
- Jeszcze tylko trochę i odstawiam, nie będę tego potrzebował. Czułem, że znam już każdą emocje pijanego samca alfa tak dobrze, że prawie mogę nim być. Gdy rano układałeś zdarzenia z zaćpano-zalanego melanżu ja starałem się pozbierać z tego pijaństwa skrawki emocji.. jak się czułem ? co dawało mi przekonanie że jestem dobry ? czy byłem ? może ja już to umiem.

Przez kolejne 1,5 roku trzeźwym okiem na świat spojrzałem ze 20 razy. Przypadkowe wtorki czy środy. Wybacz, że nie pamiętam, że się spotkaliśmy. Zbierałem emocje pytając regularnie siebie, gdzie jeszcze mogę to zabrać. W te półtora roku byłem na przeszło 100 scenach. Czy to już ? Wicemistrzostwo WOW zdobyłem trzeźwy. Podobnie jak 2 miejsce na WBW. Ty się zmagałeś z oceną jury, publiki i panczlajnami przeciwnika..  Ja tylko z tym czy moja psycha to wytrzyma (#Duchy). Bitwę o Chwilę wygrałem trzeźwy. W 2012 od początku roku postanowiłem pić mniej. I od pon do czw w zasadzie nie piłem. W piątki i soboty pytałem siebie czy dalej znajduje w tym coś dla siebie ? lekko pijany ? bardzo pijany ? czy jeszcze mi tego potrzeba ? czy tak chce się czuć ? a może trzeźwy - tak, chcę się czuć. Od czerwca postanowiłem wziąć sie za siebie, sport, porządki w życiu. Czułem się dobrze. Coraz lepiej..

21.10.2012  Wracałem właśnie z najby. Godzina ? Zwyczajowo, gdzieś między 5:00 a 13:00.
Dzień melanżu.. już nieważne. Kto by to liczył ? No i te kacowe spojrzenie rzucił nasz bohater na lustro... uuh, to chyba czas. Nie potrzebuję.. 22.10.2012 - 22.10.2013 ten rozdział nazwałbym.. "Nie potrzebuję!"

Nie zrozum mnie źle: To nie jest historia o alkoholu. Jest bardziej o tym jak barykadujemy się przed światem w swoich paranojach. To mój pokrętny sposób poradzenia sobie z samym sobą tak by nikomu nigdy nie musieć mówić na jak śmieciowym poczuciu własnej wartości to wszystko stoi. Mój wielki sekret, że całe to życie to sporo udawania ze strachu przed wszystkim - Nie wszystko jednak można udać. Im bliżej dnia dzisiejszego, tym więcej rzeczy wydarzało się na prawdę a ja tym spójniejszym sobą się stawałem. Czułem że jest coraz lepiej. Gdy śledzę to z dzisiejszej perspektywy to na prawdę niezwykła podróż (#Juliusz Verne). Ciekawe czy ktoś z Was znajdzie kiedyś skrawki tej historii w moich utworach z 'tamtych' okresów.

Dziś czuję, że w zasadzie wszystko przede mną. Jakbym po 15 latach stanął w końcu tam gdzie paru pewnych siebie skurwieli los ustawił jakoby na linii startu. Staram się odnaleźć wśród świata na nowo, mam swoich ludzi, kilka pomysłów w różnej fazie realizacji... Ani ze mnie mentor ani też zagubiony chłopak , którym jakiś losopisarz chyba postanowił mnie uczynić od dziecka. Stałem się silny i chcę z tym iść dalej.
Słowa które piszę i rapuję, traktuję z dużą powagą i odpowiedzialnością - moje życie to nie żart, zabawa i dystans. Nawet kiedy bawię się w nim doskonale. Nie chcę też budować Ci obrazu kogoś kim nie jestem. Na nic Ci fejm i chwała gdy uznanie dawane jest postaci którą tylko potrafiłeś odegrać. Nie potrzebuję już pokazać się lepszym niż jestem choćby o ksztę, przynajmniej aż do chwili gdy faktycznie nie uda mi się kimś takim stać.

Zawsze gdy piszę coś dla Ciebie, obnażam w jakiś sposób swoją słabość. Słabość którą mógłbym przemilczeć już na zawsze, bo zwykle by móc o niej napisać, muszę się wcześniej już z nią uporać. Może dlatego też dostałeś ode mnie dotąd kilka utworów zamiast kilku płyt. Praca nad sobą to czasochłonny proces. Czuję swoją twórczość jako lampkę, którą zapalam dla osób takich jak ja, raz przerażonych, innym razem zagubionych w ciemności czy pełnych złości. Ja czułem się samotnym śmieciem który wszędzie musiał coś udawać - Ty może dzięki  temu że dziś mam dość siły by to przyznać, poczujesz się chociaż ciut mniej samotny. (zmotywowany?)

Moja historia zaczyna się bardzo młodo, gdy w wieku 11 lat podjąłem mocno świadomą jak na ten wiek decyzję że bezpieczniej (bałem się wszystkiego) jest zostać łobuzem niż ukrywać się przed takimi na szkolnych korytarzach. W wieku 12 lat odkryłem alkohol który, równie świadomie wziąłem za "dobrą sztuczkę", by zostać kimś innym niż się czułem - Od początku traktowałem go 'okresowo', nie miałem tylko pojęcia, że ten okres rozciągnie się na 15 lat mojego życia. Równolegle w wieku 12 lat odkryłem pismo święte a i już przed nim miliony pytań o to dokąd zmierzamy i kim powinniśmy być. Nigdy nie zacząłem wierzyć w bóstwa, ale zacząłem zastanawiać się nad istotą wszechświata, rolą człowieka, tym co jest ważne i ile możemy osiagnąć - I nigdy już nie przestałem, mimo że tę część siebie tak głeboko ukrywałem przed wszystkimi.

Możesz to bagatelizować, dla mnie to ważne.
Rok bez alkoholu pozwolił mi poukładać ogrom chaosu, ktory nagromadziłem przez poprzednie 26 lat. I był to świetny rok. Najlepszy jaki miałem. Raz lepiej, raz gorzej, ale radzę sobie ze wszystkim, przeszłość już mnie nie gania (#duchy) Jestem o niebo lepszym człowiekiem niż w wieku 11 lat mogłem sobie wyobrazić że kiedykolwiek mógłbym być - Nie osiągnąłem jeszcze nic spektakularnego, a i ten wpis zdaje mi się jakiś niekompeltny. Ale dzielę się dziś z Tobą poczuciem małej dumy z tego kim udaje mi się być - to wiele wiecej niż samochody czy statuetki.

Od dziś zaczynam nowy rozdział, pt: "Co możemy z tym zrobić, dokąd możemy to zabrać?" Wiele jest jeszcze do zrobienia. Jeśli chcesz mnie wspierać na tej mojej drodzę, iść ze mną, samemu stawać się lepszym: Zajebiscie się z tego cieszę. Potrzebuje Was jak najwięcej. Bo dość mam już samotności. Zmieńmy coś. Mam 27 lat i kończę dziś rok ... zdmuchnij świeczkę... ja zaraz odpalam Piccollo z kimś bardzo dla mnie ważnym.
Chce się iść.



Dzięki
5! T.

poniedziałek, 7 października 2013

2 słowa



Daj mi skrawek papieru a stworzę Ci świat. W ilu słowach ? W dwóch ?
Pieprzony świat! Piękny świat... wielki, małostkowy, brudny, niepojęty czy pełen idei.. świat.
Jak zechcę, takim go stworzę.
Teraz. Słyszysz trzask gałęzi gdzieś za sobą...  Idziesz przez gęsty las, otacza Cię mgła, a poranione już dłonie co raz zatrzymują się na zimnej korze jakiegoś drzewa. Czujesz zmęczenie, jakby na nocnej wędrówce zastawał Cię właśnie świt.. wciąż za Toba ten dźwięk ; trzask. Jakby ktoś Cię gonił, zdecydowane kroki. Myśliwy ? Bicie Twojego serca przyspiesza. Czy dziś Ty jesteś zwierzyną ? czy to możliwe, że ta pogoń trwa już całą noc ? wiesz, że gdzieś za chwilę musi być kres.. bezpieczne schronienie lub ostateczny huk strzału, przystajesz... czy... to ... już? blau! huk strzału! ...

Biegniesz! Wewnętrzny tor - 3 - Twój szczęśliwy numer. Dwa tory od Ciebie, po prawej, Twój największy rywal! Wiesz, że tam jest. Ten wyścig od zawsze rozgrywa się tylko pomiędzy Waszą dwójką. Czujesz jak otacza Cię ryk trybun, wypełnia pragnienie zwycięstwa. Wielki stadion ogląda olimpijczyków od sześciu pokoleń. Dziś patrzą na Ciebie. biegniesz! Jeszcze 70 metrów, tyle dzieli Cię od spełnionych marzeń. Patrzysz tylko na metę. Nie odrywaj wzroku od białej linii! nigdy nie odrywaj wzroku. Nie szukaj chwały przed przekroczeniem mety. Nie oglądaj się na rywali! Nie możesz stracić tego ułamka sekundy, na którym ważyć się może wygrana. 9 metrów. 5, 3, 2 ...

Jesteś. Wpadasz przez drzwi. Spóźniony jak zwykle. Wychowawczyni patrzy surowym wzrokiem. Koledzy z klasy chichoczą. Na tablicy widnieje już lekcja i temat. Wzrok wbijasz w podłogę nie chcąc napotkać nim przypadkiem niczyich oczu. Jak wytłumaczyć im, że w Twoim domu nie ma już mamy, by zbudziła Cię na czas. Nie ma. Nie wita Cię już z rana jej uśmiech i ciepły głos. Nikt nie szepcze, jakież to przysmaki czekają na Ciebie w kuchni, śniadanie. Teraz, dom jest zimny. Rano budzi Cię budzik lub smutna twarz pogrążonego w depresji ojca. Zimna jajecznia, odór alkoholu unoszący się w każdym pokoju..  Nieuprasowany Tshirt, czujesz jak wzbierają w Tobie bezsilność, pytasz siebie tylko... gdzie ... jest ... las ?

Pisząc mogę zabrać Cię wszędzie. Do rajskich ogrodów i na samo dno piekła. Wszczepić Twój umysł w ciało bohatera wracającego z frontu lub przestraszonej dziewczynki na skraju ulic, która nie może znaleźć drogi do domu. Za kilka słów możesz stać na murach Troji patrząc na walkę tytanów lub poznawać kurtyzanę w tajlandzkim burdelu. Jak zechcę.

Myślałem kiedyś, że kowal czy stolarz to trudne zawody... albo księgowy.  Ileż ja bym dał czasem, by być świetnym księgowym. Widzisz, mogę zabrać Cię wszędzie - a wiem, że uwiebliasz skakać przez różne światy, opowiadać później gdzie to nie byłeś, wymieniać wspomnienia przygód ze znajomymi. Nie udawaj, że próżność Cię nie dotyczy. Lubisz postacie, których nigdy byś nie poznał w normalnym świecie. To, że czasem czytam Ci w myślach.. i tę cichą wątpliwość.. 'czy gdybym naprawdę jej to powiedział, pozwoliła by mi ... ' Tak.

Mogę zabrać Cię wszędzie. I słyszę jak wszyscy w okół mówią jak zamienić to na stabilny dochód. Biura podróży są w modzie, czyż nie ? a ja za 20 zł od egzemplarza zafundować Ci mogę przecież wprost niezwykły przelot.
Gapię się więc w ścianę to raz, a raz na ekran laptopa i myślę ... gdzie warto Cię wziąć?
Trzeba było kurwa rzeźbić, nie pisać - zdobiłbym dziś hole w willach i urzędach zamiast brania odpowiedzialności za słowa. Ty, nigdy ich nie lekceważ. Moja odpowiedzialność - pomiędzy dwa lepsze żarty i jakąś ciekawą obserwację wetknąć myśl, która choćby na chwilę pomoże Ci stać się lepszym.

Zawód pisarz, latarnik. Powiedz mi gdzie warto ich zabrać ?. w dwóch słowach - Mój świat.

|5! T.

sobota, 5 października 2013

+21 (dorosłość) - tekst

chyba czas nieco odkurzyć blog. Na początek :

Theodor : +21 (Dorosłość) / Feat Kuba Knap



Zw#1
Ja nie wiem dokąd biegnie rap
i za czym gonisz Ty, jako fan
ale chyba wreszcie znam siebie
10 lat okreslam miejsce na scenie
żebyś wiedział jaką moc ma to co spijasz # Mendelejew
Gubiłem świat, szedłem w teren by chlac, chętne brać na hotele,
uciułałem ten swój fejm tysiącem sajferów pod sklepem
Wódka, plener, lokalny as reprezentuje scene
wokół tłum, ja w amoku a z domu znów wyruszałem sam jeden.
Dziś dorośleje, zaczynam nowy wiek
i wspominam tylko te 'niezwykłe podróże' jak Juliusz Verne
na codzień, wciaz szukam siebie nie braw
mam swoją droge która przypadkiem mnie wiedzie przez rap
chcesz chcesz być gangsterem? mieć złotą szczene? jebie Twój lans
jedyny grill który włożę na zęby to Everlast
chyba czas, w końcu wziąć się za CD.
przyklej tam +21 lat, olewam bycie raperem,
(dawaj Knap)

Ref:
Nie świruję mędrca, ale prawda jest jedna
nie potrafie uczyć sie na cudzych błędach
+21, bo szanuje wiedzę
zdobytą, gdy se zdzierałem kolana na zakrętach
Musiałem sporo przejść
żeby odnaleźć się na etapie na którym się znalazłem
Nie bojąc się
bez strachu że się napatrzę ruszam na następną stację

Zw#2
Nie wiem co powiedzieć dzieciakom, mówią im matki wszystko
kurwa ucz się, a nie w głowie tylko dragi i disco
spotykam Twoją naćpaną przyszłość co weekend
i czuje że nie mówimy juz tym samym językiem..
Moi słuchacze.. nie proszą matek czy ojców o hajs
sami nimi są, zawożą dzieciaki do babć
by móc odetchnać, wiem że szukają rapu
pełnego refleksji, na które w swoim życiu nie mają czasu
i choć mój zawód Wam brzmi jak zabawa
i sprawia że wciąż jestem w klubach do rana
to wiedz, że nie strugam już w nich Piotrusia Pana
Musiałem sporo przejść by moc Wam to dawać
- prawidła gry - dziś się ponad to ustawiam
pokażę nową drogę Wam jak Vasco Da Gama
Jedna wytwórnia czekała na to 3 lata
za mną dekada, i "Mam o czym mówić wiesz ja mam o czym gadać"

Ref:

Zw#3
Miejmy z tym jasność, muzyka nie jest moja działką
będę kradł pętle aż inni się tym nie zajmą
ja, muszę iść, śladem filozofów, HipHopowiec
co szuka równowagi między Buddą a SnoopDoggiem
Nie potrzebuje byc idolem, co zrobić
czuję sie pielgrzymem, to co piszę jest relacją z drogi
nie sztuką, nie szukaj mnie w bochemach
raczej na targach, wystawach, zjazdach, wykładach, w bibliotekach
w drodze, w drodze, zdala od ocen ludzi
bo po co rozliczać błędy w listach od brata z podróży
treść .. znalazłem parę słów co koją burze w głowach i
piszę je bo jestem winien je autorom których słowa
kiedyś mnie ściągały z gzymsów  to dosłowność
nic tak nie wbija gwoździ w trumny jak samotność
wyszedłem z bloków przez papierowe okno
wracam frontem po wszystkich którzy czuja się tam obco.
moja dorosłość,
odpowiedzialność, determinacja, wolność


PS :
Piszę te teksty by z Wami rozmawiać więc jak macie refleksje, którymi chcecie się podzielić.
Zapraszam

5! T.

wtorek, 21 maja 2013

Czekając na otwarcie drzwi


Rodzi we mnie dziwne, nieprzyjemne uczucie gdy słucham o bezradności... "Czekając na otwarcie drzwi..", tak powinien nazywać się ten nudny spektakl jakim jest życie większości z nas. - Czeka mnie tam wielki bal. - Nowy 'tam' świat. - Inny 'tam' świat. - Gdyby tylko ktoś otworzył te drzwi .. ale nie. Wciąż saam!, siedzę tu ..

Może Ty też czujesz że ludzie w okół Cię przytłaczają ? że nie możesz znaleźć w nich bratniej duszy.. że wzywa Cię gdzieś inne życie a oni wszyscy siedzą bezradnie na tym brudnym ganku i.. zdają się być na nim tak cholernie zadomowieni.. ?



    Nie są tacy jak Ty. Nie ma w ich piersiach trzepotu miliona skrzydeł próbującego wyrwać się na zewnątrz, wznieść w góry i poszybować ku nowemu życiu.. Nazywają się realistami! zardzewiali, obrośli mchem.. tchórze - tak ich widzisz. Nie ma w nich otwartości na piękny świat rodzący się w Twojej wyobraźni.. Zdają się być przytwierdzeni, zrośnięci ze swym smutkiem, szarością i bezradnością. Nieinteresujący.. wszystko w nich płytkie i niewarte uwagi! mdłe, bleeeh.

Czujesz złość.. zrozumiałą złość. W co jak nie w nią miała wyewoluować wszak Twoja własna bezradność. Chcę Ci pomóc ..

Podaj mi dłoń.. Chodź, poprowadzę Cię wzdłóż postępu Twojego życia.. wychylam ramie zza lekko uchylających się drzwi by szybko i niepostrzeżenie wciągnąć Cię do tej krainy gdzie od dziś dostaniesz wszystko. Wsparcie, zainteresowanie, wyzwania, ludzi pełnych motywacji, chcących działać, marzyć, wierzyć .. chodź ze mną! Witaj po drugiej stronie lustra... Alicjo.


Zobacz jak wszystko tu jest inne. Tam gdzie był smutek jest radość. Tam gdzie brak motywacji, ciągła chęć działania. Gdzie byla nuda, tętni pasja i fascynacja. Czy to piękny świat  którego szukałaś ? wiem, że chcesz u nas zostać .. ale niestety.. nie możesz. Miejsce które myślisz, że znalazłaś .. nie istnieje. Ludzie, których chcesz w nas widzieć nie istnieją. To druga strona lustra Alicjo.. tu po prostu wszystko jest na odwrót i gdy zostaniesz tu na dłużej, zmęczona emocjami udasz się w końcu w najspokojniejsze ze znanych Ci miejsc i znajdziesz tam.. chaos i gwar. Udasz się tam gdzie zwykle czekał ktoś kochający i znajdziesz.. chłód. W Twojej samotni zalegać będzie tłum a zamiast spokojnego rozwoju zwiniesz się w kłębek nerwów. Świat który myślisz, że zobaczyłaś nie może istnieć .. wszystko co miałoby tylko jedną stronę przewróciłby się już dawno..

Długo myślę już o tym kim jestem.. wnioski: Dostrzegać i słuchać wciąż powinienem 2x więcej niż mówić. To wynika z anatomii. Dwoje ramion pozwala by przytulać mocno jedną osobę lub kilka lżej i niekompletnie. Dwie dłonie pozwalają dwie osoby prowadzić mocno za rękę, lub dziesięciu pozwolić chwytać się za palce.. silne i długie nogi chcą jednak iść ciągle naprzód, nie dreptać powolnie przy tych którzy mnie za nie trzymają. Chcą biec nie obciążone spoczywającym na barkach ciężarem wielu żyć.


To druga strona lustra Alicjo.. nietrwała iluzja. A my tylko siedzimy na innym ganku. Wszystko co miałoby tylko jedną stronę przewróciłby się już dawno.. dla Ciebie winno znaczyć to, że gdy zatrzymasz się dziś nagle po 117 krokach od wyjścia ze swego domu, rozejrzysz do okoła i być może gdy poczujesz promień słońca na twarzy .. uśmiechniesz się, dostrzegająć w końcu że i Twój świat stoi na dwóch nogach..

Długo może zająć Ci myślenie kim jesteś, ale myśl. Najgorszym jest tkwić na swoim ganku  przed niezamkniętymi drzwiami i czekać aż ktoś Ci je otworzy, zabierze do lepszego świata. Ale również gdy obiema rękami trzymasz tylko palce kogoś przed Tobą i czujesz złość czy żal przez jego nogi gdy te rwą się do biegu..

Puść je nim Ci się wyrwą i poczujesz jak rani Cię ta zwykła kolej rzeczy.. Ja nie zniknę gdy przestaniesz ściskać moją rękę, a mając wolne dłonie mniej będziesz czuć złości na bezradny świat w okół Ciebie. Mając dwie wolne dłonie każdy świat staje się bowiem mniej bezradny.. naucz się sama być światem którego pragniesz, kochaj jeśli chcesz w nim miłości, szanuj jeśli chesz w nim szacunku. Pomagaj i inspiruj jeśli tego właśnie chcesz więcej. Nie możesz złościć się i oczekiwać że świat w okół będzie pogodny.. "jedni wchodzą między wrony by krakać, inni by uczyć je śpiewać".

"W życiu musisz zaakceptować rzeczywistość taką jaką jest lub zaakceptować odpowiedzialność za jej zmienianie"



Prowadzić można zawsze tylko parę osób. Nie ma jednak ogarniczenia w tym z iloma ludźmi idziesz na przód. Jestem wdzięczny tym, którzy bez moich dłoni wciąż chcą iść ze mną. Dzięki.

5! T.

wtorek, 7 maja 2013

Majątek genetyczny #fuck brokers



Usłyszałem dziś intrygujące zdanie ..

"chcesz wiedzieć na co Cię stać .. spójrz na to co robili Twój ojciec i dziadek. W nich widać Twoje predyspozycje"

No więc patrzę. Ojciec. 1,83m, potężny, silny facet. Major. W młodych latach nieomal zawodowy siatkarz, pracował jako strażak a na testach robił ponad 30 pompek w niespełna 30 sekund (przynajmniej tak opowiada ;)). Prywatnie, fajny choć nieco 'wybuchowy' facet. Dziadek. Kierownik w drukarni. Ponoć był 'gościem na dzielni'. Trenował akrobatykę siłową a w wolnych chwilach wraz z kolegami skakał z Warszawskich mostów do Wisły. Chyba nie widziałem by ktoś wyprowadził go z równowagi. Drugi dziadek prowadził zakład krawiecki.. w zasadzie nie wiele wiem bo zmarł gdy miałem chyba 3 lata, ale rodzina zawsze wypowiada się o nim z dużym szacunkiem i sympatią..

Męskie geny są ponoć silniejsze, ale spójrzmy też na kobiety.. Jedna Babcia to zadziorna baba. Uparta jak wół i do końca, wbrew wszystkim trzymająca się własnej wizji (jakbym patrzył w lustro czasem ;)). Szorstka i prosta w swej życiowej filozofii. W opozycji druga babcia, łagodna i uległa. Przejmująca się wszystkim i za wszystkich na zapas, wrażliwa i gotowa do poświęceń. To ten rodzaj człowieka, który pomoże Ci bez względu na wszystko i mimo, że wydaje się słaba jest taka tylko dopóki nikt nie potrzebuje jej wsparcia.. Wtedy nagle znajduje wewnętrzną siłę, gładzi mnie po głowie i ze spokojem i stanowczością mówi "no już Arturku, nie płacz, niech mama nie widzi jak się smucisz" mimo, że wiem, że sama chętnie uroniła by w ten czas łze. No i mama. Długo bym pisał. Niezwykle (i gdy używam tego słowa to z pełną powagą) analityczny umysł, planowanie, organizacja, wyobraźnia przestrzenna, logika. Silnie trzymająca się swojego zdania. Tworzy milion scenariuszy do każdego zdarzenia i gdyby nie piętno strachu i w konsekwencji zamiłowanie do bezpieczeństwa jestem pewien, że w mojej rodzinie ktoś zmieniałby świat już pokolenie temu..

Widzę w sobie ich wszystkich. Stoją ze mną, za mną i we mnie za każdym razem gdy ze mną rozmawiasz. Ich cechy i potencjał genetyczny uśmiechają się do mnie z lustra i widzę to aż nader wyraźnie. Co więc zrobię ?

Większość ludzi patrzy na siebie mówiąc jestem 'jakiś'. Jestem efektem/skutkiem ewolucji, łączenia się genów i na tym kończy się ich refleksja.. jestem taki, i już. Mam oczy matki, jestem cholerykiem jak ojciec.  Rzadko dyskutują z tym 'obowiązkiem' bycia jakimś.

Ja wolę myśleć o sobie jak o przyczynie ewolucji. Ogniwem ze środka procesu nie jego końcem.

Umysł to niezwykłe urządzenie. Znamy praktycznie każdą część składową mózgu a i tak nie wiemy skąd się bierze .. umysł: Możliwość świadomego, abstrakcyjnego myślenia, łączenia faktów z przeszłości z przyszłością, podejmowania decyzji .. tworzenia planów. Z drugiej strony nasz organizm. Niesamowite narzędzie gdy spojrzymy na jego możliwości adaptacyjne. Jeśli nie biegasz - podbiegnięcie do autobusu (80m.) sprawia, że ledwo dyszysz. Zaczynasz biegać i po jakimś czasie organizm przyzwyczaja się i przebiegasz 8000 m z regularnym oddechem. Podobnie przystosowują się mięśnie do wysiłku, mózg do zdolności zapamiętywania czy liczenia i zdolności koordynacyjne do choćby chodzenia po linie nad przepaścią. To tak powszechne ("trening czyni mistrza") że przestajemy dostrzegać niezwykłą technologię która za tym stoi i jej znaczenie ..

Umysł (możliwość planowania i dostrzegania zależności) + Ciało (możliwość adaptacji) .. dostrzegasz w tym jakąś okazję ?

Jestem skutkiem decyzji moich przodków, ale .. z przeszłością nauczyłem się by nie wojować. Dla mnie ważne jest to, że proces ewolucji trwa a biężące ogniwo tego łańcucha to ja. Moje decyzje i moja zmiany..  Jeden z pięknych cegieł zbuduje ruinę, inny z o wiele gorszego materiału pałac.

Nasi przodkowie podejmowali decyzję.. to przez nie boli Cię kark po 2 minutach patrzenia w niebo. Ty podejmujesz decyzje - Przez nie następuje rozwój 'chorób cywilizacyjnych'. Przez nie Twój organizm jest słaby a Ty chorujesz. Przez nie niedługo medycyna nie będzie już w stanie zapobiegać rosnącej śmiertelności u noworodków.. Czasem mam wrażenie, że świat zmierza w stronę niskich, grubych, łysych facetów z małymi fiutami i dużym portfelem. Dostajemy geny powstańców god damn it! Ludzi, którzy walczyli z komunizmem o wolność. Ludzi odważnych, rozsądnych i odpowiedzialnych, a zamieniamy to w kombinatorów, cinkciarzy, cwaniaków i alkoholików albo ćpunów. Źli na wszystko. Sfrustrowani, nie dbający o siebie. Powiedziałem dziś.. "nie podoba mi się ten świat", na co mądry głos z boku odpowiedział "to idź do innego.. nikt tu nikogo na siłę nie trzyma" i wiele w tym racji. Żegnam się. Idę.




Choć mało wiem o temacie, który próbuje ugryźć to świadomie patrzę na cechy, które znam patrząc na rodzinę. Wiem dokąd prowadzi folgowanie jednym i niewykorzystywanie innych. Wiem gdzie może skończyć się nadmierna ufność dla własnych wizji bez dopuszczania innych głosów, ale wiem też gdzie kończy się brak wiary w ten szaleńczy głos mówiący Ci 'stać Cię na więcej'. Widzę to w moich rodzicach i dziadkach. Szukam między nimi równowagi by być najlepszą wersją siebie jaką mogę być. Uczę się..  nie chcę zostawić dzieciom bólu karku po minucie marzeń o lataniu..


PS: Będę wracał do tematu jak będę wiedział więcej.
PS2:  A Ty ? marnotrawisz czy rozwijasz rodzinny 'majątek genetyczny' ? ;) 

5! T.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Słabość Tytana.



Siła, nieustraszenie, opanowanie, gwałtowność, szorstkie dłonie zaciskające uścisk godny imadła i pięści twarde jak beton. Szerokie ramiona, skóra znosząca ciężkie ciosy i rany. Surowe spojrzenie, zimny osąd, niski głos w wiecznym tonie wydawanych poleceń. Logiczny umysł, umiejętności wojny i planowania strategii a ponad tym wszystkim wrodzone poczucie odpowiedzialności za innych.

Mężczyzna. "Delikatnej twarzy trzeba mu u boku".

Kobiety próbują być silne. Jakby ściągając z naszej postawy chciały dać nam wsparcie w 'codziennych bojach' (a wsparcie jest ich naturą). Bo świat się zmienił i nie chodzimi już na wojny i polowania a mniejsza siła przestała być wyraźnym rozgraniczeniem. To  jednak wciąż tylko kłam zadany nam przez dzisiejsze czasy, bo my (mężczyźni) .. potrzebujemy Waszej 'słabości' by pamiętać dlaczego mieliśmy być tak silni.

Nie wesprzesz mnie swoją siłą. Twoja niezależność nie odciązy mnie z mojej odpowiedzialności. Twoja twardość w niczym mnie nie uzupełnia. Świat jest dualny a dąży do równowagi. Jeśli pełny jestem już od brzydoty, brutalnej siły i chłodu, potrzeba mi tylko piękna, ciepła i słabości by być kompletnym, bo żaden kij nie może istnieć mając jeden tylko koniec.

Gdy kobiety robią się silne , mężczyźni są wciąż bardziej zniewieściali. Nie cenię mężczyzn, którzy zeszli ze swej męskości by znaleźć więcej jej u swoich kobiet - dostrzegam w tym tylko nienaturalność. Całkiem już nie cenię tych którzy równowagą chcieliby nazwać spotkanie się dwóch równych gdzieś na środku szali. Neutralność nie jest równowagą, do tej potrzeba dwóch różnic na dwóch końcach szali znajdujących wspólny punkt utrzymujący je na swoich miejscach.

Nie szukam takiego piękna w sobie. Nie ma go tam. Dlatego potrzebuję Ciebie.

Yin i Yang to siły pierwotne i przeciwne uzupełniają się wzajemnie. Żadna z nich nie jest mniejsza, 'brzydsza' czy 'słabsza' (w swojej naturze) żadna nie ma mniejszej mocy. Każda z nich reprezentuje jednak inną część pełnego kręgu, o innych właściwościach i siłach. W powiększającym się kręgu (naszym rozwoju), całkiem inne kierunki przyjmuje biel i czerń idąc na zewnątrz (prawo/lewo) duża część pozostaje wspólna (środek), a i wiele dróg pozostaje ze stałym wglądem i bliskością choć nie wielkim zaangażowaniem (góra/dół). Wyraźnie jednak oddzielają się granice między sprawami jednej i drugiej strony nas (#Wolność). Rozpadnie się Ying i Yang a na pewno straci równowagę jeśli któraś z części zacznie rozwijać się szybciej niż druga, lub gdy jedna zbytnio będzie chciała wejść na pole drugiej.

Równowagi nie stanowią kompletne biele ani kompletne czernie. Ten kształy nie pozwala na nią (na równowagę) oddzielnie. Nie osiągniemy jej też bez wpuszczenia fragmentu siebie w środek naszych światów. Bez bieli czerń staje się niekompletna i na odwrót.

Nie ma we mnie 'tej' wiary, ale chęć rozumienia. Spójrz na Yin i Yang intepretujac ten fragment : "Wtedy to Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia w skutek czego stał się człowiek istotą żywą" (#Księga rodzaju 2,7).  "Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę" - Po hebrajsku słowu "żebro", odpowiada też słowo 'życie' (wikipedia). "Byście Panowali" (liczba mnoga)

Szukam kompletności i równowagi. W mojej czerni potrzebuje punktu bieli. "Słabości Tytana". Mojej pięty achillesa, jedynego punktu, który może mnie zranić. Poza tym jestem nieśmiertelny (Nie można zabić kogoś kto nie nosi w sobie życia) Chcę znaleźć miejsce na te słabość. Ty w swym nieskończonym pięknie, dobroci i niewinności chcij znaleźć miejsce dla mej brzydoty i brutalności. To wzajemna akceptacja. Wolność rozwoju. Yin to woda i ziemia ("z prochu i ziemi") Yang ogień i wiatr (pasja, życia, płomienność). Ja i Ty. Pierwsze są trwałe i ciężko je zranić, drugie są piękne, mają pasje i temperament ale łatwo je zgasić czy zatrzymać. Tylko razem są kompletne. Wiele by pisać porównań czy odniesień.

Nie szukam w sobie 'romantycznej miłosci'. Nie ma jej tam. Dlatego potrzebuję Ciebie.
Jestem filozofem. Jestem Tytanem. Ale ciężko podnosić i pióro i miecz z poczuciem bycia martwym i niekompletnym. Chcę byś "tchnęła we mnie życie w skutek czego stałbym się istotą żywą".
#Słabość Tytana

5! T,

* Yin i Yang NIE jest w powyższym artykule interpretowane wg. jakiekolwiek wiedzy dotyczącej tego symbolu. Interpretacja i wykorzystanie w kontekscie jest autorskie. Jeśli więc chcesz pisać o 'prawidłowym' znaczeniu to wiedz że będziesz pisał NIE NA TEMAT. 5! 

piątek, 5 kwietnia 2013

Długa przerwa. Środek.


Długa była to przerwa .. co poradzę. Szukam formy by zacząć znów pisać. Dość mi zbędnych treści w życiu, szczególnie tych z pod mojego 'pióra'.. czy też trzaśnięcia klawiszy. Eh. świat XXI jest jakoś mniej poetycki. A życie.. stanęło na baczność, pochyliło tors do przodu i ruszyło z kopyta.

Budda ponoć oświecił 5 swoich 'uczniów' podczas pierwszego tylko kazania (i paru objaśnień). Czy oznacza to ze istnieje prawda o świecie, która raz wygłoszona może zmieniać nasze życie ?  Lęki obalam, zmieniam poczucie, perspektywa jest inna. Kierunek ten sam, na co mógłby on otworzyć mi oczy ? Na brak pożądań ? niekompletne to. Jezus też mówił o odrzucaniu bogactw. Mnisi w klasztorach nawołują do medytacji. Pustelnicy. Filozofowie ... niekompletne to. Nie poprowadzą mnie mędrcy co żyli z dala od cywilizacji. Może więc Arystoteles co uczył Aleksandra Wielkiego o Państwie idealnym ? Co przyjąć za temat rozważań ?

Odrzucanie pożądania ? Nietzscheańskie pokonywanie Ego? A może bliższy naszym sercom byłby koncept ideału w systemie emerytalnym ?. Świat zastany za oknem przeciwstawiam światu czy światowi Greków, Hindusów i wszelkim innym z przed 2000 lat. Między drzwiamy klatki a pobliskim przystankiem mijam więcej bodźców niż oni przez miesiac. Złożony nasz świat 'coraz trudniej daje sie wyjaśniać'. A mimo to coraz mniej mnie dziwi. Szukaj sedna, reszta to tylko kolejne warstwy a proces ich powstawania łatwo przewidzieć. Świat jest jak cebula.

Nie istniejesz. Przykro mi, ale zapomniałeś smak powietrza odkąd pierwszy raz odkryłeś w sobie siebie. Dziś masz tu pewnie garść wkurwień. Brzydota słowa może Cię razić. Ale znaczenie .. ? ah znaczenia.. ody bym im pisał. Pędzimy bo zachodni świat pędzi. Nauki wschodu chcą zwalniać. A prawda. A prawda jak zwykle leży po środku.  Wdeeech. Czujesz?

Czytałem taką przypowieść. O dwóch nieśmiertelnych wilkach. Walczą ponoć w nas oba nie mogąc zabić siebie nawzajem. Jeden reprezentuje dobro, czystość, poczciwość, wierność, uczciwość i radość.. drugi brzydotę, złość, fałsz i egoizm. Walczą w każdym z nas, wewnątrz, gdzieś w środku.. Który z nich wygra w Tobie ?
Idianin opowiadający historię powiedział - ten którego nakarmisz.
Piękna puenta. Dobro i zło. Wola... eh. Niekompletne ! Wybieram równowagę.
Weź to słowo za klucz do poznawania życia byś nie zatrzasnął za sobą kiedy glupich drzwi.
Równowaga.

Wyraź złość i odczuwaj lęk. Śmiej się lub podnieś głos gdy jesteś pewien.
Bądź nieuprzejmy gdy to konieczne i dobre dla tego kogo na chwilę zranisz by mu pomóc na dłużej.
Zawiedź kogoś, skłam, zachowaj spokój lub powiedz brudną prawdę. Na wszystko jest dobre miejsce póki nie układasz tego tylko na jednej stronie szali, czy też szali z jednej tylko strony.
Równowaga.
Choć środkiem między rokiem 0 a 2000 wcale nie jest 1000. Nie chrzcijmy znów Polski. Znajdźmy środek nauk i rzeczywistości. Świat którego szukam. Forma by o nim mówić.
myśl sam. 'nic za friko'

5! T.

sobota, 16 lutego 2013

>>> (Wpis graniczny) Decyzja o stawieniu grubej linii <<<



Blog jutro.

Czyściec.


"Rząd, który utworzę, nie ponosi odpowiedzialności za hipotekę, którą dziedziczy. Ma ona jednak wpływ na okoliczności, w których przychodzi nam działać. Przeszłość odkreślamy grubą linią. Odpowiadać będziemy jedynie za to, co uczyniliśmy, by wydobyć 'nas' z obecnego stanu załamania."
                                                                                                                   Tadeusza Mazowiecki

Kluczową kwestią w życiu są decyzje. Wyłącznie one mają realne przełożenie na rzeczywistość. W przeciwnym razie wszystkie te myśli to tylko koncepcje, wyobrażenia, potencjalne scenariusze a nawet fantazje. Moją decyzją jest dać kolejny krok naprzód: Zwalniam się z piętna obciążeń psychicznych, które dziedziczę po samym sobie. Nie będę nosił ich w ramach źle rozumianej konsekwencji. Przez piętno to rozumiem zarówno moje jak Twoje oczekiwania, wymagania, pokładane nadzieje, przyzwyczajenia, wyobrażenia i przyporządkowania względem mnie. Zdaje sobie sprawę z wpływu jaki wywiera przeszłość, ciągłości faktycznych zdarzeń i niezamkniętych rozdziałów. Negatywne z tych spraw i wpływów sukcesywnie podejmuję się zakończyć i odciąć. Przeszłość odkreślam grubą linią. Odpowiadać będę jedynie za to co uczynię by wznieść nas wysoko ponad stan z przed linii.

Czuję się wolny i taki tylko chcę patrzeć na świat.




Blog wczoraj.

czwartek, 14 lutego 2013

Cytat na dziś : Walt Disney o marzeniach.


"Jeśli potrafisz o czymś marzyć, to potrafisz także tego dokonać."
                                                                                              Walt Disney




5! T.
------------------------------------------------
PS:
  No alko : day 116
  No cigarettes : day 107


czwartek, 31 stycznia 2013

100 dni bez alkoholu


Fuck! Nie wiem jak to zacząć. 100 dni minęło ... he, i już!? Powinienem pobiec po butelkę ? Serio? Dziś, gdy wracam z siłowni, czuję się świetnie i kończę wpis popijając wodę ? Wielu z Was zdaję się myśleć, że na to tylko czekam. Otóż.. nie. Wciąż nie piję. Nie dlatego, że wyznaczyłem sobie chellenge 100 dni. Nie dlatego, że to zakład z kimś lub z samym sobą.. Nie dlatego, że mam problemy ze zdrowiem (wręcz przeciwnie, czuję się świetnie jak nigdy!) i również nie dlatego, że 'trochę ćwiczę' czy że to spora oszczędność .. nie.

Nie piję bo, hmm (z 'grubej rury'?).. bo ciało jest świątynią. Bo od dawna "czuję, że alkohol stępia mój umysł i ogranicza samokontrolę. Ponieważ nienawidzę wszystkiego, co utrudnia panowanie nad sobą, dlatego boję się i unikam alkoholu" (Abraham Lincoln - mówiłem, że to jego rok. Cytat wyczytany w jego biografii w +/- 80-85 dni 'no alco' - str. 33).

Ciało jest.. hmm, świątynią?, statkiem! - to znacznie bardziej mi pasuje -  A ja mimo pirackiej natury nie mam zamiaru dowodzić pijaną hołotą (sobą) czy co gorsza stać w porcie ("Statki nie powstają by stać w portach. Bezsprzecznie." - zwrotka 3). Jeszcze ? Dlaczego nie piję ? Bo to jak szczanie na dywan we własnej sypialni .. (źle pachnie, psuje doznania i nie do końca wiesz jak po tym chodzić ;)). Zbyt mało filozoficznie? bo wierzę w zachowanie cnót .. umiarkowanie, trzeźwość, samokontrola, świadomość - serio. To dla mnie ważne. Uczę się. Może z większą arogancją? - Bo do niczego nie mi to potrzebne! Nie potrzebuję pić by uzyskać Twoją akceptacje, aprobatę, szacunek czy przynależność do Twojej grupy.. jeśli nie dasz mi ich trzeźwemu, dane przez Ciebie, w ogóle nie mają dla mnie wartości.

Bo chcę niezależności - nie uzależnień. Wolności wyrazu nie niewoli wizerunku w który tak chętnie mnie szufladkujesz (Alko-poligamia). Chcę żyć pełnią zmysłów nie przytępiałym mglistym spojrzeniem, zachwianą równowagą i mozolnym osądem. Alkohol izoluje nas od przeżyć.. (stop!, zacznij zdanie jeszcze raz) Alkohol izoluje nas od przeżyć!, a ja..  chcę czuć swój wieczny strach: to jak łomocze mi serce, trzęsą się dłonie a mimo to patrzeć Ci prosto, w pełne pobieżnych, płytkich i nieskażonych wątpliwością, osądów oczy i czuć że tam jestem, god damn it! I nie wypije 'jednego piwka dla towarzystwa' bo nie rozumiem idei wsparcia czy wspólnoty w Twojej autodestrukcji. Zarazem jednak, nie mieszam się do Twoich spraw jeśli sam chcesz pić.

Co? Bardziej przekonałoby Cię.. bo sam, mam z tym problem? Bo przegiąłem, bo źle wpływa to na moje życie, bo zawalam, bo zmarnotrawiłem na to dość sił, czasu i pieniędzy. Bo się gubię, bo to, 'że problem zapomnisz, nie znaczy że zniknie'! Tak - Miałem, przegiąłem, źle wpływa, zawalam i zmarnotrawiłem. Próbowałem już sobie coś dowodzić. Że mam kontrolę. że mogę, że sobie z tym radzę. Miesiąc, półtora. 2 próby, dwa sukcesu. 2 oblewania sukcesów! "A życie .. toczyło .. się daleeej".

Tym razem moja motywacja leży zupełnie gdzie indziej i naprawdę jest w tych wszystkich 'niekupowanych' przez Ciebie powodach powyżej. Nie interesuje mnie życie w Twoim świecie.. po kilkunastu latach prób znalezienia 'swojego miejsca na ziemi' uznaje, że nie jest ono miejscem, grupą ludzi czy wartości, które należy znaleźć a stanem umysłu, który samemu należy osiągnąć. I gdy piszę, czuję presję zajmujących Cię rzeczy, z którymi ciężko mi wygrać Twoją uwagę. Czuję tez presję przeszłości, w której wiele osób piło ze mną i przeze mnie a cały ten bagaż zwala się na moją wiarygodność podcinając jej fundamenty.. Czego jednak ziemia nie trzyma może ulecieć, a mnie nic nie trzyma przy ciągłym piciu i byciu człowiekiem którego obraz stworzyłem w Twoich oczach przez ostatnie lata. Taka konsekwencja byłaby ciężarem nie cnotą. Podobnie więc jak kiedyś moczyłeś się w pieluchy nim pozwoliłeś sobie, radzić sobie bez nich, ja do 100 dni temu piłem by dziś wybierać inaczej.. i jak dziwnym by to dla Ciebie nie było, szczerze przepraszam jeśli przeze mnie jawi Ci się jako dobry wzorzec, picie. Była to moja słabość.

Czasem wystarczy po prostu wyruszyć.. czasem potrzebujemy celów. Mój następny to 365 dni. Później chyba już dożywocie, bez przystanków. Opróżniająć więc nawet piwnicę .. z czasów gdy przynajmniej marki nie miały znaczenia, a jedni nie czuli się lepsi od innych zalewając się droższym alkoholem ..





















5! T.

------------------------------------------------
PS:
 No alko : day 102
 No cigarettes : day 93

środa, 23 stycznia 2013

Ja i one ... vol.2 (Którędy najlepiej zaciągać kobiety do łóżka?)

Cześć. Jestem Theodor, czy chcesz pójść dziś ze mną do łóżka ?
 (yy, Niemożliwe co ? to nie może działać!.. nie może?)

To słowo (niemożliwie), wraz z 'to nie dla Ciebie', 'tak się nie da', moimi ulubionym 'świat tak nie działa', 'po prostu tak jest/nie jest' i setką podobnych maltretuje nasze biedne poczucie własnej wartości, pewność działań i ogranicza decyzje już od najmłodszych lat..  Cóż.. mnie, już tylko razi. Jestem nihilistą odkąd pamiętam. Otaczający świat trzyma się dla mnie na tysiącach aksjomatów (twierdzeń które wszyscy przyjmują a nikt nie dowodzi), niezbyt więc słucham jego 'prawd', przyzwyczajeń, obyczajów i nieustającej presji społeczeństwa (wolę własne). Ten temat będzie wracał w wielu wpisach, ale dziś poruszę go w jakże przyziemnym wątku tak chętnie wysyłającym nasze ciała i umysły w daleki kosmos..  :

  
To jak ? (Akapit tylko! do Pań): chcesz żeby ktoś rozłożył Twoje nogi? wszedł pomiędzy nie?.. najpierw powoli, delikatnie, nachylając sie nad Ciebie.. Ty leżąc na plecach, opuszki swoich palców zamieniasz w końcu na wbijające się w jego plecy paznokcie.. wszystkie Twoje mięśnie napinają się już z podniecenia.. A może powinien Cię obrócić, tyłem do niego, pochyloną, opartną na łokciach i kolanach.. silny klaps, palce ze śliną upewniające się, że jesteś gotowa. Mocno i pewnie wchodzi głęboko.. w Ciebie. Jego dłoń łapie Cię zdecydowanym ruchem za Twoje włosy a Ty ...

Co ? Niemożliwe ?.. Maan. W świecie fantazji faceci to amatorzy! (ja też, jak widać) Kobiety robią z nami takie rzeczy, albo raczej robią je z sobą używając do tego wyobrażonych nas, że wierz mi ..  nigdy więcej nie potrzebowałbyś porno. Chciałbyś zainstalować sobie ten chip w głowie i raz poniewierać, raz czule pieścić je dokładnie tak jak tego chcą..

Czytające to Panie zapewne właśnie przytakują a Tobie 'hołmi' powinno nasuwać się jedno cholernie ważne pytanie kierujące nas do meritum dzisiejszego wpisu... a brzmi ono :

Co jest Kur*a !?! 
Skoro tak jest, to czemu moja droga zaciągania ich do łóżka to sport długodystansowy ?

Odpowiedź jest prosta : sama się nasuwa - "bo straszna z Ciebie pierdoła" (Miłość dla Pań, które właśnie tak pomyślały) no ale to nie do końca Twoja wina (czy bardziej .. 'nie od początku Twoja wina')

To świat. I jego druny wpływ społeczny. Przyzwyczajenia i zasrane aksjomaty, które wpojono tym niegdyś małym, niewinnym dziewczynkom gdy nie doszukiwały się jeszcze we wszystkim fallicznych kształtów i nie wyliczały przy każdej okazji godzin dzielących je od ostatniego razu! Któregoś dnia skończyły one 20'tkę i bóg jeden, jak istnieje wie, dlaczego do dziś noszą te śmieszne przekonania zupełnie nie zastanawiając się nad tym czego właściwie chcą ..  raczej ciężko Ci będzie je ich pozbawić, ale powiem Ci jak je trochę, hmm .. obejść?

Jestem artystą. Wiesz czemu jest nam łatwiej uprawiać sex niż księgowym czy choćby qrwa kulturystom ?
- Bo kobiety nie traktują nas poważnie! Cóż, scena, fani, brak stabilnej pracy, obowiązku wstawania, dystans do świata i z grubsza nieprzyziemność. To nie jest obraz faceta, z którym boją się pójść do łóżka w obawie o złamanie rytuału 5 randek, o opinie koleżanek lub własną o sobie o ich 'rozwiązłości i zepsuciu'.. noot! W ich głowach to nie jest obraz faceta z którym myślą o domku na przedmieściach, psie i 2'jce dzieci czy choćby związku.. Pieprzą się nami bo jesteśmy ich fantazją! Jedna moja znajoma na liście 'rzeczy do zrobienia przed śmiercią' wpisała 'sex z artystą' i to chyba zamyka temat. Jest nam łatwiej przełamać te ich lęki i odczuwane presje.. w zasadzie to nie musimy tego zbytnio robić. Jedyne co musimy to 'nie wypaść z roli' a ich wyobraźnia zrobi za nas całą resztę, co bowiem za różnica co pomyśli o nich ich fantazja ? To goście na, którym myślą, że bedzie im zależeć mają mieć o nich dobre zdanie.. nie my.

No ale, nie wszystkim dane.., więc : Musisz wiedzieć, że jeśli chcesz więcej sexu to musisz przestać być pierdołą (Shit! to jednak ten powód). Większość facetów prze, i prze na 'kolejne bazy' (boże jakie to durne określenie) jakby mogło się coś z tego 'urodzić'.. tymczasem, to czy pójdziecie do łóżka, a nawet jeśli uda Ci się ją tam zabrać to, to czy komukolwiek będzie w nim dobrze siedzi w jej głowie (zakładając, że Ty ustaliłeś już sam ze soba,że to do czego dążysz jest tym czego chcesz - co o dziwo nie zawsze musi iść w parze).

Co jakiś czas czytam jakiś artykuł o 'zdobywaniu' kobiet i śmieje się lub żałuję gości, którzy to 'kupują'. Zagadaj, zaproś na randkę, zadzwoń po takim a nie innym czasie, dzwoń zamiast pisać, a jak piszesz to, to. Rozmawiaj tak i o tym a o tym to nie! Zrób to, tamto ubierz się tak itd itp. Qrwa! Ja bym zapomniał, że mam powiedzieć 'Cześć' na poczatku i potrzebował 3 ściąg po czym zapomniałbym jej imienia!

Wyłożę Ci więc moje zasady (są prostsze) i po nich dopiero powiem Ci po co to piszę.

1.) Nie okłamuj kobiet (w kwestii uczuć/odczuć - Jeśli poleci na to, że jesteś kuzynem Michaela Jordana - Hell Yea! Pozdrów ją ode mnie, hmm albo od Kobiego Braianta) Jeśli jednak mówisz kobiecie, że: 'kochasz ją', 'coś z tego może być', 'szanujesz ją', 'myślisz o poważnym związku, ale nie spotkałeś nikogo właściwego' lub cokolwiek innego co nie jest prawdą - dalej jesteś pierdołą. Nigdy tego nie rób. Jeśli zaciągniesz kobietę do łóżka w ten sposób: kłamiąc , mówiąc to co chce usłyszeć, robiąc jej nadzieje itd - jesteś pierdołą i , hmm ... obyś złapał kiłę. jasne?

2.) Powiedz jej czego chcesz .. (pod warunkiem, że jest to sex). Jeśli jej tego nie powiesz skąd ona ma to wiedzieć ? "Cześć, jestem Theodor i zamierzam iść dziś z Tobą do łóżka" - nie sprawi to, że ona powie ... "ooo .. super! zamówmy taxówkę". No może jak jesteś Theodorem to tak.., ale nie jesteś.. więc: nawet nie oczekuj reakcji, mów dalej. Ma to tylko sprawić, że ona od początku wie czego chcesz..  (możesz powiedzieć to w intonacji 'żartobliwej')

3.) Nie ma znaczenia o czym rozmawiacie! Byle mniej o Tobie niż o niej. Twoim zadaniem jest dbanie o jej komfort psychiczny. Jeśli będzie się dobrze bawić i nie czuć że robi coś 'nielegalnego' dla jej samopoczucia moralno-społecznego jest dobrze. Poza tym odkąd powiedziałeś że chcesz z nią iść do łóżka jej koncentracja na tym co mówisz wynosi 15%. Pozostałe 85% rozkminia czy ona chce/może/powinna to zrobić. 15% to dość żeby wyłapać czy 'się nie przechwalasz', czy 'myślisz że jest łatwa', 'czy traktujesz ją jak zdobycz', 'czy nie wypadasz z roli (wspominałem przy artystach)', czy 'nie tracisz pewności siebie' itp. inne rzeczy które moga Cię skreślić. To jednak za mało by analizować każde zdanie. Powiedziałeś już czego chcesz. Teraz już nie masz jej zdobywać tylko nic nie spierdolić... (ona też chce!)

4.) Walka jest dla hobbystów. Jeśli widzisz, że nic z tego nie będzie, albo jeśli sam nie potrafisz jeszcze płynnie 'domknąć' całej sytuacji - nie walcz. Wiem, że zawartość Twoich spodni mówi dokładnie coś innego ale świat nie kończy się jutro. Lepiej rozstać się z kobietą gdy jej umysł jeszcze nie podjął decyzji i z jej numerem w telefonie (niech o tym myśli, fantazjuje i robi wszystkie te fajne rzeczy z Tobą w roli głównej)  niż przegiąć i sprawić, że decyzja będzie negatywna. Jeśli dzisiaj ją podejmie jako 'nie jestem pewna', jutro niedość, że będzie pewna, to Ty będziesz nachalnym, napalonym śmieciem obgadanym przez 5 koleżanek (bez ani jednej zalety).

Zasada 4 jest ważna na wszystkich spotkaniach, aż do, hmm 5 ? to chyba max. Jesli przez tyle nie podjęła decyzji potrzebuje nacisku. Można też powalczyć od początku (ja uwielbiam), ale przygotuj się na walkę nie z jej dzisiejszym nastrojem a z tysiącami lat uwarunkowań, kształtowania obyczajów, roli kobiety w społeczeństwie, jej kompleksami i bóg wie czym jeszcze..

5.) i najważniejsza zasada. Twoim celem nie jest łóżko! (no i teraz się zgubiłeś, co ? ;)). Kobieca psychika to nie.. męska psychika. U nas "chcę iść z nią do łóżka" stoi obok "yy.. fajna dupa" a łączy je krótka trasa szybkiego ruchu. U kobiety niby "chcę iść z nim do łóżka" jest tuż tuż od "Jestem napalona" (to prawdopodobnie najczęściej wypowiadane 2 słowa w myślach kobiet) - jednak standardowa droga zamiast krótkiego odcinka jak u nas, prowadzi, hmm.. jak z Warszawy do Wyszkowa przez Rzeszów, Zieloną Górę, Gdańsk i Suwałki. Twoim celem jest zapewnienie o jej decyzyjności na południu, zachodnie przeświadczenie o kobiecym wyzwoleniu w kwestiach sexualnych, opanowanie nadciągających fal "myśli przeróżnych" na północy i uniezależnienie od 'przyjaciół' na wschodzie.. + / - . Dodajmy, że każda kobieta jest nieco inna i dla tych bez żyłki podróżnika polecamy kastracje, bycie gejem, niezłe zarobki lub ... monogamię ;)  Jak podołasz 5ciu prostym zasadom. Sex jest efektem ubocznym (w myśl piątej zasady nie celem).  Jasne? Skup się na właściwych celach.

Piszę ten wpis, o dziwo, za namową kobiet. Chciałyby one bowiem, żebyś zrozumiał z jak wielką barierą społeczno-moralno-osobowościowo-jakąśtam borykają się one na co dzień podczas gdy Ty myślisz 'stanął mi .. chce sexu'. Ten wpis jest pro-kobiecą droga zaciągania kobiet do łóżka z poszanowaniem dla ich zaplątanych w miliardy emocji umysłów. Drogą.. którą UWAGA! chciałyby one żebyś znał bo.. ja nie mam czasu, siły i chęci dogodzić wszystkim ;). A serio, to one na prawdę strasznie chcą uprawiać dziś sex, tyle, że bez tego całego poczucia winy, które ciągle im towarzyszy.. Jeśli więc masz wolny wieczór.. idź do fryzjera, obetnij paznoknie, wykąp się, ogol, ubierz schludnie, użyj perfum (chyba nie myślałeś że możesz mieć schludną sexowną kobietę wyglądając jak łach ;)) i nie bądź pierdołą ! Kobiety Cie potrzebują! Badź jak .. Tommy Lee Jones, w ściganym .. czy coś :)




5! T.
------------------------------------------------
PS:
No alko : day 94
No cigarettes : day 85

czwartek, 10 stycznia 2013

W mojej opinii .. vol.2 (O beefach i aferach czyli szacunek w Polskim rapie)

Moja opinia - Z grubsza staram się unikać jej wygłaszania, apropo spraw bieżących. Przeszło 90% tych spraw najchętniej bowiem podsumowałbym jako niekonstruktywne lub wręcz nieistotne, zaś zaangażowanych w nie ludzi jako marnujących czas, pozbawionych rozsądku i tworzących sztuczne widowisko.. a ja nie potrafię cenić takich widowisk.

Nie rozumiem wszechobecnej potrzeby publicznego wygłaszania krytyki. Nigdy nie wiem.. Czy to kompleksy? czy wręcz przeciwnie, narcyzm ? Przeświadczenie o własnej wyjątkowości? wywyższeniu i doskonałości/'lepszości' od innych? to, to każe pokazać "tym maluczkim" jak strasznymi są głupcami ? A może to najzwyklejsza chęć zwrócenia na siebie uwagi ? Hmm, cóż .. tak czy inaczej :

W.E.N.A. ma potrzebę skrytykowania osób 'z konkursu' ? Wdowa skrytykowania osób krytykujących osoby z konkursu.. Eldo musiał wyrzucić złość na ludzi, z których przynajmniej część jestem przekonany, że ceni - a wszystko to, bo nie pojawili się na imprezie? Laik wraz z całą rzeszą mu podobnych 'żołnierzy' internetowej armii sprawiedliwych ściga Pezeta już i tak atakowanego z drugiej flanki przez Sidneya. Tede obrywa w standardzie. Borixon określa Pelsona "najgorszym raperem na świecie". A oprócz tego trwa krucjata 'prawdziwych' fanów Paktofoniki po 'jestem bogiem'. Przykładów można mnożyć.. a ja? Myślę że z tym wszystkim, zarówno odbiorcy rapu jak i Ci dla których wciąż stanowi on pewną egzotykę  utożsamiają również mnie.. i czuję się z tym cholernie, hmm .. niewygodnie?, źle?, jest mi przykro.. Frustruje mnie to i mam ochotę powiedzieć :

"Jak nas zaczną w jeden szereg stawiać, to przestaje by raperem, Pozdrawiam!" ( Tede )

Nawet nie wiesz jak bardzo chce się z tego wypisać. Emocje narastające w okół tych krytycznych dyskusji zupełnie do mnie nie przemawiają. Już nawet hiphopowe media układając nagłówki korzystają z pudelkowego szablonu by podsycać zaangażowanie internetowych zapaleńców (cóż, taki widać ich biznes). W ramach skutków ubocznych, we mnie również wyzwalają silne negatywne emocje - z tym że bardziej jest to smutek i zażenowanie z powodu w ogóle roztaczającej się dyskusji na tak płytkim poziomie niż złość na kogokolwiek za posiadanie odmiennego zdania.. Ta potrzeba krytyki, wygłaszania surowych sądów, wiecznej szydery.. eh.  Są straszne i niestety wszechobecne.. Ja zwykle staram się rozdzielać te wypowiedzi na dwa typy, odnośnie tego czy wypowiadają je 'fani' czy 'artyści o innych artystach'.

Tych pierwszych można by dodatkowo podzielić na fanów i tych, którzy z założenia poszukując w muzyce wyłącznie 'czegoś do czego można by się przyczepić'. Ci drudzy wywołują we mnie wyjątkowo paskudne odczucia, odbierając mi ochotę na poznawanie czyjejkolwiek opinii pod utworami których słucham. Dziś jednak potraktuje ich wszystkich jako fanów/odbiorców, wśród których sam jestem bo mimo iż o wiele bardziej rażą mnie sądy tej drugiej grupy, chciałbym również fanom dać obraz tego w jaki sposób ja postrzegam muzykę i stojących za nią artystów. Może będziesz chciał spojrzeć w ten sposób.

Drugi typ, czyli artyści mówiący o innych artystach.Gdy Ci zaczynają się wzajemnie krytykować - przestaję ich rozumieć.Wzajemnym traktowaniem budujemy wizerunek hiphopu w ogóle a im zdaje się nie przeszkadzać, że dla mas wciąż jesteśmy chłopcami z trudnych domów bawiącymi się w muzykę. Mimo drzemiącego we mnie pacyfizmu i 'niskiej' pozycji w tej naszej rapowej hierarchii to ja, mam ochotę dać "liścia na odmułę" bardzo wielu z nich gdy czytam ich wypowiedzi. Mam nadzieje, że ten post będzie trochę takim 'liściem'.

--------------------------------------------------------------------------------------------

                                                                                            "Albo mnie kochaj albo daj mi spokój"


To chyba najważniejszy wers Elda dla określenia mojego podejścia do muzyki z perspektywy fana. Nigdy nie słuchałem jej z nastawieniem 'dlaczego jest zła?', czy 'w którym punkcie nie spełnia moich standardów?'. To dla mnie bez sensu. 'Raper X ma beznadziejne bity.' - no i ? przesłuchałeś całą płytę 3 razy by wynieść z tego tylko to? Po co ?

Jeśli słucham Peji, Chady, HempGru czy wymienianego przez Borixona, Pelsona absolutnie nie robię tego dla wartości technicznej ich muzyki (w dużym uogólnieniu jako, że technika to szerokie pojęcie). Nie znajdę tam imponujących wielokrotnych rymów (co nie znaczy że się nie zdarzają). Nie ma 15 różnych flow, przyspieszeń i wyszukanych panczlajnów.. To jasne - Po co miałbym się więc na tym koncentrować i mówić jak kiepskimi są raperami bo nie robią progresu technicznego?. Podobnie gdy słucham 3 Wymiaru, VNM'a czy Mesa nie poszukuje tam 'lekcji z wartości podstawowych'. (no może u Mesa trochę) V sam mówi : "Chcesz żebym Cię uczył życia to spierdalaj ziomek bo to nie dla Ciebie" - a ja czasem chcę - i co mam wtedy mówić, że VNM jest monotematycznym, przepełnionym ambicją, egoistą o autodestrukcyjnych nałogach ? Wszystko jest kwestią tego gdzie przyłożysz koncentracje. Gdy próbuję posklejać swój światopogląd na nic niepotrzebna jest mi forma pełna potrójnych rymów i ciężkich metafor..słucham więc V'a i 'spierdalam ziomek' do ludzi mających za sobą te ciężkie historie i trudne refleksje. Ludzi którzy gdy ja stoję na rozdrożu i nie wiem gdzie pójść, byli już na krańcach obu tych dróg i mogą mi o nich opowiedzieć choćby w najprostszej formie.Gdy już wiem dokąd chce iść wracam do VNMa by naładowal mnie energią i zaciętością potrzebną by przejść ciężką trasę.

Moim zdaniem rolą fana jest śledzić rozwój artystów, myśląc. Jeśli nie podoba Ci się droga, którą podąża Twój dawny idol.. nic z tym nie zrobisz, daj mu być sobą bo właśnie za to, kiedyś doceniłeś jego twórczość! - być może dziś gdy Ty go już nie znosisz czy nie rozumiesz, ktoś inny właśnie, słuchając jego ostatniej płyty, przeżywa to co Ty kiedyś słuchając pierwszej... Ja wolę dowiedzieć się dlaczego człowiek, który 2 płyty temu był mi tak bliski, przestał taki być.. Czy to zmiana w nim poszła w niezrozumiałą przeze mnie stronę ? A może to ja zmieniłem system wartości i choć jego płyty (na poziomie przekazywanych treści) są podobne, to do mnie, już po prostu nie przemawiają ?. Jeśli to on poszedł dalej to może chcę zrozumieć dlaczego?

Peja przestał pić/ćpać i ogólnie postanowił sprzątnąć 'bałagan na strychu'.. to dojrzałe wartości, stabilność, rodzina, samokontrola.. coś czego od dawna, jeżeli nie nigdy, nie miał. Rozlicza demony z przeszłości i układa nowe życie. Bardzo to szanuję, wręcz podziwiam bo wiem z doświadczenia, że nie może to być dla niego łatwe. Chcę zobaczyć dokąd z tym dojdzie a wiem, że na swoich płytach opowie mi o tej drodze.. Inny przykład: Pezet, przeszedł od obserwacji (na starych płytach) do bycia jednym z najbardziej uzewnętrzniających się artystów w tym kraju.. Od dawna miałem wrażenie, że wiem o nim cholernie dużo. Po ostatniej płycie czuję, że jest mi wręcz przykro gdy widzę jak sobie z czymś nie radzi. Może dlatego, że ja radzę sobie już lepiej a do tej pory nie radziliśmy sobie we dwóch?. Często podkreślam moje przywiązanie do jego muzyki, bo mocno się z nią utożsamiam. Gdy wydawał pierwsze płomienie, ja siedziałem na klatkach popalając jointy. Gdy wychodziły płyty z Noonem uczyłem się myśleć i obserwować rzeczywistość. Muzyka Rozrywkowa i Emocjonalna też mają swoje miejsce w moim życiu (choć bez takiej zbieżności w chronologii). Gdy moje życie waliło się od jeżdżenia po kraju z rapem i chlania a ja myślałem o tym że poukładać mogę je tylko mając obok kobietę, która mnie ogarnie/usidli i gdy znów chlałem i jeździłem po kraju gdy wszystko, miałem wrażenie, że dawno już jebnęło o dno jakiegoś pieprzonego krateru. Najnowsza płyta jest o wiele dojrzalsza, dorosła o wiele bardziej świadoma. Podobne zmiany ponownie zachodzą w moim życiu i mimo że nasze biografie pewnie z grubsza zupełnie się nie przypominają to zajebiście go rozumiem i czekam na kolejną płytę z nastawieniem podobnych do tego z którym Ty czekasz na losy bohaterów w swoim ulubionym serialu.. podobnie - tylko mocniej. Mój faworyt żyje naprawdę i nie może zejść z planu filmu by wrócić do spokojnego domu.

Miałem opisać jeszcze kilka przemian i losów, które śledzę : Sokoła, Gurala, Tedego, Mesa (którego rozwój mimo bliskiej zażyłości staram się niezależnie od opinii z rzeczywistości obserwować z każdą kolejną płytą), trochę mniej uważnie Pyskatego, ostatnio za to mocniej Te-Trisa, VNMa czy Zeusa.. Ten post jednak ciągnąłby się w nieskończoność patrząc na to ile miejsca zabrał Pezet i ile kwestii jeszcze chce poruszyć.

Idąc więc dalej: Tym jest dla mnie muzyka, jako dla fana - Historią jej autorów. Nie interesują mnie utwory o miłości od wcale niezakochanych wokalistek. Mam jednak dość samozaparcia by prześledzić z tłumaczeniem prawie każdy nagrany utwór Eminema bo to chyba jedyny bohater, którego losów nie mogę się doczekać tak bardzo jak Pezeta.
Z innej strony i na innym przykladzie, potrafię całkowicie olać 'Inwazję porywaczy ciał' Gurala by zaraz kilkunasto- jak nie, dziesięciokrotnie przesłuchać 'Totem' i kilku lub kilkunastokrotnie 'zaklinacza deszczu' i to w międzyczasie podpierając się lekturą by lepiej wczuć się w jego 'samoświadomościowy lot' nawiązujący do dawnych kultur, filozofii i mający w sobie o ogrom więcej treści i poglądów niż na pierwszy rzut ucha to brzmi. Po prostu. Jeśli coś mi nie odpowiada .. nie musi. Jeśli Gural potrzebował nagrać płytę czy nawet płyty bez przykładania wagi do ich zawartości merytorycznej (w moich oczach) by dojść do wniosków i momentu w życiu w którym jest teraz to świetnie. Przecież nie potrzebował mnie przy sobie by móc to zrobić - a tym bardziej mojej krytyki i uwag. Zaraził mnie swoją muzyką na etapie 'Opowieści z betonowego lasu', już mniej na 'Drewnianej małpy rock' byśmy później w zgodzie mogli się rozstać aż do 'Totemu' i to było mega! Nagle pokazał mi, że daleko poza tym co ja główkuje w domu na co dzień, on zupełnie inną drogą robi kilka potężnych kroków naprzód w swoim mentalnym rozwoju. Tak chcę patrzeć na muzykę. Za każdym razem gdy słyszę "On teraz to jest beznadziejny", "Gural nawija o niczym", "OSTRy o tym samym", "Pezet robi pop, sprzedał się to już nie to co kiedyś" to szczerze nie rozumiem skąd w ludziach ta złość. Jakby uznali własną drogę/sposób myślenia za jedyny słuszny i krzyczeli na kogoś, za zbaczanie z niej/niego, bez nawet  cienia 'Wątpliwości' (musiałem to podlinkować w tym miejscu). Podczas gdy mi np. Gural pokazał, że istnieje ich tak wiele.. 'bądź uprzejmy...'

Podobnie (i to już akapit również do typu 2, czyli opinii wydawanych przez artystów o artystach) Jeśli Twoja wrażliwość (czy też wymagania) na techniczną stronę rapu wzrosły : po co podnosić krzyk, że HempGru, Chada, Pelson, Peja czy moi ulubieńcy 'Anonimowe, w tekstach wszystkich raperów, dinozaury rapu' stoją w miejscu ('ich styl zakonserwowany jakby w formalinie był ?'). Nigdy nie chciałem patrzeć na innych z myślą, że świat kręci się w okół moich standarów. 5 lat temu pisząc zwrotkę ja sam nie wyobrażałem sobie by nie było tam podwójnych/potrójnych czy poczwórnych rymów. Dziś wystarczy mi pojedyncza sylaba na końcu wersu jeśli tenże uważam za dobry. Nie obchodzi mnie czy Wilku ma wielokrotne rymy jeśli w 10 lat przeszedł drogę od wywiadu z Molestą w którym każda jego wypowiedź to : "HWDP, ku**a, je**ć policje, ku**a, jaramy jointy" do gościa, który ma na swoich płytach do powiedzenia na prawdę sporo mądrych rzeczy i godne pochwały wartości (choćby tytułowe JLB) a w wywiadach potrafi powiedzieć znacznie więcej niż nie jedna gwiazdka przygotowywana do tej roli przez specjalistów..  To, że ktoś uznał wielokrotne rymy za standard umiejętnościowy nie znaczy, że ten standard ma jakiekolwiek znaczenie dla innych. Podobnie jak kiedyś pisano: rymując, 13 zgłoskowcem a nie gorsze wiersze, z przekroju historii, mają każdy wers innej długości i absolutny brak rymów. Ryszard Riedel (Dżem) ma mnóstwo nie rymujących się tekstów, czy to sprawia, że jest gorszym tekściarzem od .. kogokolwiek ?

"Rap rywalizacja antypersonalna O co ?,
za co rzucamy się sobie wciąż do gardła I po co?"


Aż żal, że autor tych słów (Eldo) dziś krzyczy, oburza się i ma za złe, że ktoś nie pojawił się na imprezie.. czy jeśli gdzieś mnie nie ma to jestem ignorantem ? czy jeżeli nie znam historii rapu w stanach to nie zasługuje by być słuchaczem w Polsce ? Jeśli ktoś nie słuchał Paktofoniki w czasach ich debiutu to nie ma prawa być fanem dzisiaj ? a może jeśli ktoś wylansował się przez konkurs to nie ma prawa być znanym?. 'Alkopoligamiści' krzyknął (więc i o mnie), że zacytuje "I po co?". Kwestie konkursów wyjaśnił mi nie kto inny niż Czesław Mozil podczas kręcenia klipu z Wdową "co za różnica skąd dowiedzieli się o mojej muzyce/osobie..  jeśli przez sędziowanie programu w TV mogę dostać rzeszę osób ciekawych mojej twórczości i dość pieniedzy bym mógł dalej robić ją dokładnie taką jaką ja chce i jaką lubię - świetnie! (...) Nie oceniam fanów, nie mam za gorszego fana kogoś kto dowiedział się o mnie bo widział mnie w TV od kogoś kto śledzi mnie od początku kariery" - parafrazuję. Ale to bardzo mądre słowa. Pokazujące jednocześnie, że Czesław jest o niebo dojrzalszym artystą niż większość hiphopowców. Czesław rozwiązuje też kwestie krucjaty 'prawdziwych fanów' po filmie "jestem bogiem". A sam film, hmm .. cóż. Mając wybór między dwoma filmami o tragicznym bohaterze Polskiej muzyki, wolę 'Skazany na blues' o Ryśku Riedlu bo ten obraz (Jestem Bogiem) nie do końca do mnie przemawia.

'Artyści o artystach'. Niekoniecznie jestem dla Ciebie kimś kogo w ogóle chcesz w tej kwestii słuchać, ale też nie ja pierwszy namawiam Cię do okazywania większego szacunku innym twórcom. Do tworzenia pewnej jedności zamiast konfliktów po tej stronie membrany. Posłuchaj mądrzejszych niż ja (Marley Marl / Ice T). Myślę, że każdy raper sam, powinien się głęboko zastanowić nad tą krótką wypowiedzią (Borixon też).




------------------------------------------------------------------------------------------------
Zbliżając się do końca. Niezbyt znam genezę ciśnienia Laikike w stosunku do kogokolwiek. Ale szczerze to nawet nie chce się w to zagłębiać (jak nie wiesz czemu przeczytaj jeszcze raz pierwszy akapit wpisu). Lekko przejrzałem zarzuty Sidneya i internetową falę zarzutów o 'sprzedanie się' w stosunku do Pezeta. Zakończę więc podobną myślą do wcześniejszych choć ujętą w nieco inny sposób: Czy to ważne?

Jeśli Pezet jest autodestrukcyjnym, nieodpowiedzialnym alko/narko/sexo/wszystkojednoco/holikiem to .. czy to ważne? (dla podjęcia decyzji o tym czy będziesz go słuchał czy nie?) Powtarzany przeze mnie przykład Ryśka Riedela o którym mało kto jest w stanie wypowiedzieć się dziś bez szacunku to przykład ćpuna i to idę o zakład, że zawalającego wszystko co mógł o wiele mocniej niż Pezet. Czemu więc to czy Pezet coś zawala w życiu prywatnym czy zawodowym miałoby wpływać na mój odbiór jego muzyki ? Szczególnie, że słuchając jego muzyki wiem wszystko, co jesteś w stanie mu zarzucić 'z pierwszej ręki'. Jeśli nagrywa : "nie obchodzi mnie czy masz przy tym jakieś głębsze filozoficzne przemyślenia bo, chce zarobić swój kwit a potem się pieprzyć i pić w jakimś basenie" (Ten wers nie znaczy  że masz przy nim nie myśleć) W innym numerze mówi, że 'chce się sprzedać', w jeszcze innym że znów pił i coś zawalił i boi się nawet wiedzieć co, to serio? jest w tych zarzutach coś czego nie mógłbyś wiedzieć gdybyś przesłuchał tę płytę ? Jeśli nagranie tracku Pezeta wymaga by zatracił się w Alkoholu/dziwkach i koksie na tydzień albo i miesiąc, nie pojawił się na X sesjach nagraniowych w studio, przepił/przećpał/przejebał 15 tys zarobionych na ostatnich X koncertach do tego stopnia, ze nie ma za co zatankować Audi kupionego za 50 poprzednich koncertów to... jest mi jedynie przykro że tak musi wyglądać jego proces twórczy, bo kibicuje mu od dość dawna i życzę jak najwięcej poukładania, ale jeśli po tym wszystkim nagrywa on np numer 'byłem' którego ja słucham w kwartał od wydania płyty kilkaset razy! to o co chodzi ? Pozwólmy artystom być artystami z całym bagażem z którym to dla nich się wiążę a my pozostańmy fanami. A jako raperzy tym bardziej dwukrotnie przemyślmy swoje zdania nim zbudujemy nimi wizerunek całej kultury.

Strasznie długi to wpis. Wiem. Ale strasznie boli mnie podejście do muzyki widoczne w internecie więc skoro miliony internatów mogą wyrażać swoją opinię, ja chciałem wyrazić swoją. Wszystkie te 'problemy i afery' są dla mnie nieistotne. Hejting w stronę artystów za: u tego zły mastering, u tego mało wielokrotnych, u tego za dużo czegoś jest dla mnie bezsensowny bo możesz ich po prostu nie słuchać a ja założę się że w większości tych tracków i tak znajdę coś dla siebie, coś co w myśl cytatu przewodniego w poprzednim wpisie pozwoli mi tego dnia stać się choć o trochę mądrzejszym. I nie musisz rozumieć tego co znalazłem, to może być 'tylko moje'. Życzę Ci jednak choć trochę takiego podejścia do muzyki ...

                                                                                           "Albo ją kochaj albo daj jej spokój"

5! T.
------------------------------------------------
PS:
No alko : day 81
No cigarettes : day 72

czwartek, 3 stycznia 2013

Inspiracje.. vol.3 (Nowy rok wg. Abrahama Lincolna)



By jakoś zacząć ten nowy rok napiszę krótko o człowieku, o którym chciałbym napisać znacznie więcej. Człowieku, któremu chętnie już dziś, choć nieco w ciemno, zadedykuje rok 2013. Jeśli dla Chińczyków każdy rok może mieć swojego patrona (rok wodnego smoka?) czemu wg. mnie jednego 2013 nie miałby również takiego patrona otrzymać.

Pierwszy raz wspomniałem o nim w 2009 roku pisząc utwór 'Przeszłość, Teraźniejszość, Przyszłość'. Dokładnie drugą zwrotkę zaczynam od słów 'Złożyłem obietnicę coś jak Lincoln matce - będę kimś'.  Jak bowiem głosi historia, Abraham, miał umierającej mu na ramionach matce przyrzec że właśnie 'kimś', w swoim życiu zostanie. Lincoln wśród swoich biografistów słynie jako człowiek nie poddający się żadnym porażkom. Zdeterminowany. Mimo bankructw i wielokrotnie przegrywanych wyborów on ciągle podnosił się i szedł dalej - zgodnie ze złożoną obietnicą - by w 148 lat po swojej śmierci wciąż stanowić tak silny wzór dla młodych ludzi (dla mnie na pewno)

Wiele z jego słów definiuje mnie lub moje podejście lepiej niż krój spodni czy loga na metkach. Niezwykle utożsamiam się ze słowami "Idę wolno, ale nie cofam się nigdy" (A.L), które poparte jego biografią napawają mnie olbrzymią motywacją. Dokładnie to samo chcę odpowiedzieć za każdym razem gdy pytasz mnie o płytę - Gdy słyszę krytykę lub przytyki i gdy inni w okół osiągają szybkie sukcesy. Nie chce rezygnować ze swojej wizji: "Robię to, co według mnie najlepsze, najlepiej jak potrafię. I mam zamiar robić tak do końca. I jeśli przy końcu okaże się, że mam rację, wszystko, co o mnie powiedziano, przestanie się liczyć". (A.L) Patrzę w przyszłość jak on częściej niż w przeszłość "Nie wiem, kim był mój dziadek; bardziej interesuje mnie, kim będzie mój wnuk" (A.L) bo marzę i chce przyłożyć rękę do tego by świat był lepszym miejscem niż jest. Gdybym rozważał ponowne tatuowanie się, do kandydujących aforyzmów dopisałbym z pewnością takie zdanie "Kimkolwiek jesteś, bądź dobry" (A.L) - głębia tych 4 słów poraża mnie bowiem przy każdym powtórzeniu. A gdyby ktoś kiedyś spytał mnie o miejsce kościoła w Państwie.. zacytował bym również Abrahama by w kolejnych 7 słowach świetnie oddać moje zdanie w tym temacie: "Latarnie morskie są znacznie pożyteczniejsze od kościołów." (A.L). W "Prawda czy Fałsz", czyli utworze który napisałem w 2009, na początku 2 zwrotki ponownie odniosłem się do Lincolna parafrazując jego słowa "Nikt nie ma dostatecznie dobrej pamięci, aby kłamać zawsze z powodzeniem" (A.L) a kiedyś, zapewne na tym blogu wyjaśnię również dlaczego zgadzam się, że "Po czterdziestce każdy jest już odpowiedzialny za wygląd swojej twarzy"(A.L) jak i odniosę się do jego wypowiedzi o polityce i unii, z których wiele popieram już dziś, jednak jeszcze nie czuję się gotów by móc je głosić.

Dziś więc.. Gdy świat huczy od noworocznych postanowień, ja chciałbym wziąć do siebie jedno z pośród wielu mądrych zdań Abrahama Lincolna.

" Nie sądzę, wiele o człowieku, który nie jest dziś mądrzejszy niż był wczoraj."
(" I do not think much of a man who is not wiser today than he was yesterday.")
                                                                                                                           ABRAHAM LINCOLN

I nie pompując postanowień których nikt nie dotrzymuje, codziennie postaram się być mądrzejszym i lepszym człowiekiem niż dnia poprzedniego. Myślę, że to wystarczy by za 365 dni napisać Ci jak pełny i satysfakcjonujący był to rok. Chętnie dzielę się tym postanowieniem więc jeśli do Ciebie również trafia miej je za własne. Jesli jednak tak decydujesz, pamiętaj że :

Prace domowe na 2013 to : 
- Lincoln w reżyserii S.Spielberga (2012) po tym jak rok wcześniej (2011) ktoś wprawił mnie w największe zażenowanie jakie ostatnio przeżyłem przerabiając postać Lincolna na łowce wampirów (Okropna szmira) - Mam nadzieje, że S.Spielberg odczuł to podobnie i to zmotywowało go do nakręcenia tego filmu. Premiera w Polsce 01.02.2013 i możliwe, że będzie to pierwsza recenzja filmu jaką napiszę na blogu.
- A oprócz tego, ktoś pod którymś postem pytał jakie książki czytuje więc odpowiadam, że najbliższa lektura to "Linclon" Stephen B. Oates'a którą udało mi się ostatnio kupić w praskich podziemiach za 5 zł !

To tyle na dziś - Witam Was w nowym roku. Mam straszną ochotę pisać częściej a zapisane 'szkice' wpisów już piętrzą mi się w 'brudnopisie'. Zachęcam więc do częstszych wizyt i udostępnień linków do podobających się fragmentów. Dzięki

5! T.
------------------------------------------------
PS:
No alko : day 74
No cigarettes : day 65